Polityk czy fachowiec? Premier poszukuje nowego ministra sprawiedliwości. Na razie - bezskutecznie. Po zdymisjonowaniu Zbigniewa Ćwiąkalskiego szef rządu obiecał, że już w następnym tygodniu poznamy jego następcę. Czy ta obietnica jest wciąż realna?

Trudno nie odnieść wrażenia, że poszukiwania kandydata na nowego ministra są na razie w powijakach. Przede wszystkim, wciąż nie ma odpowiedzi na pytanie podstawowe – czy nowym szefem resortu sprawiedliwości ma być bezpartyjny fachowiec, czy może raczej polityk, który łatwiej wczuje się w to, czego oczekuje od niego premier. Tajemnicą poliszynela jest to, że głównym powodem dymisji Ćwiąkalskiego było nie tyle samobójstwo skazańca, co chłodna i beznamiętna reakcja ministra.

Po tym doświadczeniu z adwokatem i profesorem prawa, są politycy, którzy jak wicepremier Schetyna, uważają, że teraz czas, by fotel ministerialny przypadł któremuś z działaczy Platformy. Problem w tym, że musiałby to być prawnik, a tych wśród posłów PO nie ma zbyt wielu. Mówi się zatem o przesunięciu Cezarego Grabarczyka z infrastruktury do sprawiedliwości, mówi się o Sebastianie Karpiniuku i o Marku Biernackim, choć on raczej zostanie szefem komisji śledczej. Żadna z tych przymiarek nie wydaje się szczególnie prawdopodobna, więc poszukiwania wciąż trwają.