Na konferencji w Monachium poświeconej sprawom bezpieczeństwa, w której bierze udział między innymi amerykański sekretarz obrony Donald Rumsfeld, zwolennikom i przeciwnikom wojny z Irakiem nie udało się przybliżyć stanowisk. W mieście odbyły się także protesty przeciwko ewentualnej akcji w Bagdadzie.

Sekretarz obrony Donald Rumsfeld podkreślał w Monachium, że nic nie jest jeszcze przesądzone, ale groźby w jego przemówieniu były jasne: Wszyscy dążymy do pokojowego rozwiązania kryzysu. Czasem jednak, by zaistniało takie rozwiązanie, potrzebne jest, by wolne narody przygotowały się do użycia siły, jeśli zajdzie taka potrzeba.

Z Rumsfeldem polemizował szef niemieckiej dyplomacji Joschka Fischer: Nie wolno nam ulegać złudnej logice rozwiązań militarnych. Musimy zagwarantować inspektorom tyle czasu, ile potrzebują.

Przepaść pomiędzy USA a Niemcami pogłębiło jeszcze ujawnienie przez magazyn "Der Spiegel” niemiecko-francuskiego planu pokojowego rozbrojenia Iraku. Siły ONZ miałyby na wiele lat przejąć faktyczną kontrolę nad tym krajem, by zapewnić inspektorom warunki do odnalezienia i zniszczenia arsenałów broni masowego rażenia.

A na zewnątrz hotelu zamienionego na centrum konferencyjne kilkunastotysięczny tłum demonstrował przeciwko nadciągającej wojnie z Irakiem.

Choć w manifestacji wzięli udział pacyfiści, nie była do końca pokojowa - w stronę policjantów rzucano śnieżkami i pustymi butelkami. W demonstracji wziął również udział burmistrz Monachium. Christian Ude tłumaczył potem niemieckiej telewizji: Może nasz protest nie poruszy uczestników tej konferencji, ale tłumy, które tu przyszły, pozwalają mi mieć nadzieję, że uda się zmienić nastawienie opinii publicznej na całym świecie.

06:00