​Dokumenty ws. Łochowskiej 38 były cały czas w urzędzie miasta, wynikało z nich m.in., że jeden ze współwłaścicieli Józef Pawlak zmarł w 1949 r. - mówił w środę burmistrz Pragi Płn. Wojciech Zabłocki. Kurator ustanowiony ws. tej kamienicy Zbigniew Lichocki przyznał, że w latach 2008-2015 był dyrektorem w SKW.

Komisja weryfikacyjna we wtorek badała sprawę kamienicy na warszawskiej Pradze-Północ pod adresem Łochowska 38. Po budynek zgłosił się Zbigniew Lichocki - kurator reprezentujący Józefa Pawlaka, jednego z czterech spadkobierców nieruchomości, który urodził się w 1883 r., czyli w 2011 r. miałby 128 lat. Stołeczny BGN wydał decyzję o zwrocie kamienicy w 2011 r., jednak nie doszło do jej wydania.

Jako pierwszy zeznania przed komisją złożył burmistrz Pragi Północ Wojciech Zabłocki z PiS, to jego interwencja - zdaniem PiS - miała zablokować wydanie Łochowskiej 38.

Zabłocki zeznał, że w jego dzielnicy "problem dzikiej reprywatyzacji też wystąpił i to w dużej skali". Podkreślał, że mieszkańcy Łochowskiej zwracali uwagę, że Józef Pawlak jest osobą nieznaną z miejsca pobytu od czasów przedwojennych; wskazywali, że był osobą samotną. Zabłocki zeznał, że Pawlak już w latach 30. XX w. dokonywał czynności prawnych na nieruchomości, co oznacza, że musiał być już wtedy pełnoletni.

Szybko policzyłem, że musiałby mieć w czasach obecnych grubo ponad 100 lat. Okazało się to prawdą, w aktach urzędu stanu cywilnego urzędu m.st. Warszawy były i jego karta meldunkowa z lat 40. ub. wieku i jego akt zgonu, który też udało nam się uzyskać bez większych trudności - powiedział Zabłocki. Dodał, że akt wskazywał, że Pawlak urodził się w 1883 r., a zmarł w 1949 r. Te dokumenty cały czas były w urzędzie miasta, pozyskanie ich nie stanowiło większych trudności - podkreślił Zabłocki.

"Wszyscy będą zadowoleni"

Przekazał, że przy Łochowskiej 38 jest 11 zamieszkanych lokali, a budynek może być wart ok. 6-7 mln zł. Zabłocki zeznał, że były na niego naciski ze strony domniemanych właścicieli, aby wydać nieruchomość przy Łochowskiej 38. Usłyszałem, że rozważane jest skierowanie przeciwko mnie sprawy do sądu jako, że miałem obrazić, pomówić tych ludzi, że w tej sprawie mogło być coś nielegalnego - zeznał Zabłocki. Według burmistrza stwierdzono, że pozwu wobec niego nie będzie, jeśli nie wstrzyma wydania nieruchomości i "wszyscy będą zadowoleni".

Zabłocki zeznał, że po jego zawiadomieniu, w październiku 2016 roku prokuratura wszczęła śledztwo. Wydano postanowienie uchylenia kuratora dla Józefa Pawlaka.

Jak zapewniał, znalezienie aktu zgonu Pawlaka "to była kwestia kilku dni" i "nie było to bardzo skomplikowane". Dodał, że poinformował ratusz o uzyskaniu dokumentu, ale nie poznał reakcji prezydent stolicy. Zabłocki dodał, w grudniu 2016 r, wiceprezydent Witold Pahl wystąpił do Samorządowego Kolegium Odwoławczego o cofnięciu kurateli Lichockiemu.

Zdaniem Zabłockiego, były wicedyrektor Biura Gospodarki Nieruchomościami Jakub R. zniechęcał burmistrzów do weryfikacji rzekomych nieprawidłowości w procesie reprywatyzacji. Pisał, aby tymi sprawami się nie interesować - zeznał burmistrz Pragi Północ. Na podstawie dokumentów ocenił, że ws. Łochowskiej mogło dojść do "głębokiej niekompetencji urzędników", albo że "mamy do czynienia z zorganizowaną grupą, która czerpała z tego korzyści".

Zbigniew Lichocki, kurator dla zmarłego Józefa Pawlaka, przyznał przed komisją, że był radcą prawnym w szeregu służb, a w latach 2008-2015 był dyrektorem biura prawnego Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Lichocki dodał, że kiedy zaczął się zajmować sprawą Łochowskiej 38, to jeszcze nie był w służbie w charakterze radcy prawnego i pracownika cywilnego.

"Starałem się wykonywać swoje obowiązki prawidłowo"

Nigdy nie byłem karany w żaden sposób, starałem się wykonywać swoje obowiązki prawidłowo. (...) W żadnych czynnościach o charakterystyce operacyjnej nigdy nie brałem udziału - powiedział świadek. Zastrzegł, że ponieważ jest związany tajemnicą, nie może mówić o szczegółach pracy.

Sebastian Kaleta z PiS zauważył, że Lichocki był dyrektorem biura prawnego SKW w czasie, gdy jednocześnie pełnił funkcję kuratora J. Pawlaka. Tak, ale informowałem przełożonych o tej sprawie i miałem zgodę na to, aby takie działania podejmować. (...) Uprawniony przełożony wyraził na to zgodę - zapewnił Lichocki.

Przyznał przed komisją, że miał świadomość, że Pawlak to osoba w wieku zaawansowanym. Wydawało nam się, że jest teoretycznie możliwe jeszcze, aby żył - stwierdził. Zeznał, że aby odnaleźć Józefa Pawlaka wysyłał m.in. pisma "do różnych instytucji". Przyjęliśmy założenie, być może błędne, że jego synem jest pan Roman Pawlak. W dokumentach sprawy zawarta była informacja, która według nas jednoznacznie wskazywała, że pan Roman Pawlak jest synem Józefa Pawlaka. I przez tego Romana Pawlaka próbowaliśmy dotrzeć do pana Józefa - podkreślił Lichocki.

Kaleta przypomniał świadkowi pismo do BGN z marca 2011 roku, w którym Lichocki stwierdził, że został kuratorem jednego z właścicieli i wyczerpały się możliwości ustalenia miejsca pobytu Józefa Pawlaka oraz zakończenia czynności administracyjnej i wydanie decyzji. Zapytany, czy złożył do sądu wniosek o uznanie Pawlaka za osobę nieżyjącą odpowiedział, że nie złożył takiego pisma. Przyznał, że nie zakładał, że Józef Pawlak nie żyje.

"Uważał to za szwindel, który śmierdział na kilometr"

Mieszkaniec kamienicy Bogusław Bocheński zeznał, że mieszkańcy wiedzieli, że Pawlak był samotnym człowiekiem, nie miał żadnej rodziny, nikogo z krewnych. Pytany o reakcję mieszkańców na decyzję z 2011 r. o przyznaniu kamienicy na rzecz Józefa Pawlaka oraz innych spadkobierców, świadek odpowiedział, że "uważał to za szwindel, który śmierdział na kilometr". Po prostu ktoś szukał frajera na damskie szpilkowe - tak się u nas mówi na Pradze - powiedział Bocheński.

Inna mieszkanka, Anna Walkiewicz, powiedziała, że według informacji, które posiada, Pawlak zaginął przed Powstaniem Warszawskim, a po II wojnie światowej się już nie pojawił.

Mieszkańcy zeznali, że los ich kamienicy wciąż jest niejasny i "żyją w pewnym zawieszeniu".

Radca prawny ze stołecznego ratusza Anna Zwierz zeznając jako kolejny świadek odmówiła odpowiedzi na większość pytań, przekonywała, że obowiązuje ją tajemnica radcowska. Potwierdziła, że to ona złożyła wniosek o ustanowienie kuratora w sprawie Łochowskiej. Przewodniczący komisji Patryk Jaki stwierdził, że komisja "absolutnie" nie może zgodzić się z taką interpretacją.

Pytał, czy Zwierz nie miała wątpliwości, ws. ustalenia kuratora dla osoby zmarłej. W sytuacji, gdy organ administracji publicznej, który prowadzi postępowanie administracyjnej, nie zna miejsca zamieszkania, pobytu strony postępowania, ma obowiązek (...) wystąpić do sądu o ustanowienie kuratora dla osoby nieznanej z miejsca pobytu - odparła Zwierz.

Pełnomocnik miasta mec. Bartosz Przeciechowski podkreślił, że we wrześniu 2016 r. zawiadomienie do prokuratury ws. Łochowskiej 38 złożył dyrektor stołecznego Biura Prawnego. Złożony został też wniosek o stwierdzenie nieważności decyzji administracyjnej. Przekonywał, że datę urodzenia Pawlaka ustaliła prokuratura w postępowaniu karnym toczącym się na skutek zawiadomienia Zabłockiego, a także zawiadomienia, które złożył dyrektor Biura Prawnego.

Warszawski ratusz w oficjalnym stanowisku podkreślił, że miasto przez kilkanaście lat aktywnie poszukiwało właściciela nieruchomości i to sąd ustanowił kuratora dla Józefa Pawlaka.

(ł)