Amerykański żołnierz oraz Irakijczyk zginęli w kolejnym ataku na wojska koalicyjne na przedmieściach Bagdadu. Są też ranni. Ataku dokonano przy pomocy zdalnie detonowanej miny, umieszczonej na trasie przejazdu patrolu w kierunku lotniska w Bagdadzie.

Irakijczyk, który także padł ofiarą zamachu, to prawdopodobnie pracownik elektrowni bagdadzkiej - jej przedstawiciele mieli towarzyszyć Amerykanom w dwu cywilnych samochodach.

Brytyjscy analitycy ostrzegają, że ostatnie ataki, w tym ten wtorkowy na południu Iraku, w którym zginęło 6 brytyjskich żołnierzy, mogą zapowiadać eskalację przemocy przeciw siłom okupacyjnym. Żołnierze koalicji są już atakowani zarówno na terenach, zamieszkanych przez sunnitów, jak i szyitów.

Niespełnione oczekiwania ludności, pogarszanie się warunków życia, aresztowania - dla miejscowych nieuzasadnione - obecność zwolenników partii Baas i obcych sił postrzegana jako afront dla muzułmanów - to wszystko składa się na wybuchową mieszankę - ostrzegają eksperci.

Od 1 maja, kiedy prezydent George W. Bush ogłosił zakończenie głównych działań wojennych, w różnych punktach Iraku zginęło w atakach i zasadzkach 19 amerykańskich żołnierzy.

13:00