Izraelskie śmigłowce ostrzelały palestyńskie budynki w Rafah. Nikomu nic się nie stało, ponieważ wcześniej z budynków wszystkich ewakuowano. Miejsce ataku nie było przypadkowe, budynki należą do elitarnych oddziałów palestyńskich Force 17 podlegających bezpośrednio liderowi Autonomii Palestyńskiej Jaserowi Arafatowi.

Wczoraj Arafat mówił o zatrzymaniu 17 z 33 najbardziej poszukiwanych przez Izrael terrorystów. Nie trzyma ich w więzieniach, ponieważ istnieje obawa, że zbombardują je Izraelczycy. Wówczas za śmierć terrorystów palestyńska ulica obciążyłaby Arafata. "Sytuacja nie była tak napięta od kiedy przejęliśmy tu rządy" - mówią władze Autonomii. Pięć godzin wcześniej wystrzelono pięć pocisków moździerzowych w kierunku zabudowań osadników izraelskich w strefie Gazy. Ostrzał nie spowodował ofiar. Czy bliskowschodni konflikt dorosłych wpływa na los najmłodszych? Nasz specjalny wysłannik Piotr Salak odwiedził jeden z sierocińców w Betlejem. Od ponad 100 lat do francuskich sióstr w centrum Betlejem przynoszone są niechciane dzieci. Czasami siostry znajdują je wprost na ulicy. Dzisiaj mieszka tam około 80 dzieciaków, od niemowlaka do 4-latka. Strzelali do nich z dwóch wzgórz - mówi śmiejąc się Salim. Pomaga siostrom i pracuje tam. Śmieje się, bo nie wie czy to byli osadnicy czy regularne wojska. "Zresztą co za różnica" - dodaje. Dom po drugiej stronie ulicy, 20-30 metrów od sypialni niemowlaków spłonął. Dzieci zdążono wynieść. Kule przebiły też dach sierocińca, inne wpadły do pobliskiego kościoła tłukąc ponad 100-letnie witraże. Posłuchaj relacji naszego wysłannika:

foto Archiuwm RMF

09:30