Problemy dwóch aktywistek Ostatniego Pokolenia. W poniedziałek przed Sądem Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia ruszył proces, w którym przedstawicielki budzącej kontrowersje proklimatycznej organizacji są oskarżone o dewastację pomnika warszawskiej Syreny. Prokuratura zarzuca im spowodowanie strat o łącznej wartości prawie 362 tysięcy złotych.

Ostatnie Pokolenie to jedna z najbardziej rozpoznawalnych w przestrzeni publicznej organizacji działających - jak twierdzą ich przedstawiciele - na rzecz klimatu. Sławę zawdzięczają jednak głównie kontrowersyjnym happeningom. Nierzadko działając na pograniczu prawa, a nawet przekraczając przepisy. Aktywiści za każdym razem tłumaczą się działaniem na rzecz szczytnej idei, za jaką uważają nagłośnienie zagrożeń wynikających ze zmian klimatu. 

Akcja działaczek Ostatniego Pokolenia. Prokuratura oskarża aktywistki o dewastację pomnika

Podobny scenariusz miały wydarzenia w marcu 2024 roku na bulwarze gen. Pattona w Warszawie. Akt oskarżenia, jaki prokuratura skierowała przeciw dwóm aktywistkom Ostatniego Pokolenia, mówi o działaniu wspólnie i w porozumieniu w celu uszkodzenia rzeźby syreny, a także niecki fontanny i cokołu kamiennego z piaskowca. Działaczki oblały pomnik wpisany do rejestru zabytków województwa mazowieckiego pomarańczową farbą. 

Prokuratura podkreśla, że swoim czynem kobiety spowodowały straty o łącznej wartości 361 607,36 zł, a kwota taka wynika z tego, że w cokół i nieckę fontanny wsiąkła farba i spowodowała trwałe zanieczyszczenia wewnątrz struktury kamienia. W wyniku czyszczenia usunięto powłoki zabezpieczające syrenę, co z kolei spowodowało, że rzeźba jest niezabezpieczona. 

Aktywistki nie przyznają się do winy

"Wysokość tej kwoty została wyliczona na podstawie stanowiska wojewódzkiego mazowieckiego konserwatora zabytków i opinii biegłego z zakresu kamieniarstwa, a także jednostki odpowiedzialnej za opiekę i konserwację nad rzeźbą" - podkreśla prokuratura. 

W poniedziałek w warszawskim sądzie ruszył proces aktywistek. Obecne w trakcie pierwszej rozprawy na sali rozpraw działaczki nie przyznały się do winy. Jak się tłumaczyły? 

Podkreśliły, że czyn, którego się dopuściły nie był aktem wandalizmu, lecz chęcią zwrócenie uwagi na kryzys klimatyczny. Dodały, że za cel obrały akurat ten pomnik, bo to symbol, który zna każdy. Zrobiłyśmy wszystko tak, aby nie kierować protestu przeciwko samej syrence. Oblałyśmy pomnik zmywalną farbą wykonaną z mieszaniny wody i proszku ze skrobi ziemniaczanej, którą zmyłby pierwszy deszcz. Sprawdziłyśmy publiczne rejestry zabytków, czyli te, do których miałyśmy dostęp i w żadnym nie było warszawskiej syrenki – powiedziała jedna z aktywistek.

Tłumaczenia aktywistek. "Biłam na alarm"

Tłumaczyły także, że kryzys klimatyczny niszczy wszystko, w tym dobra kultury i zabytki. Rządzący - w ich ocenie - nie podejmują działań, by mu przeciwdziałać. 

Biłam na alarm. Zrobiłam coś, co nie mogło zostać niezauważone i tak się stało - powiedziała jedna z aktywistkek. Na pytanie pełnomocnika konserwatora zabytków, czy miała świadomość, z czego pomnik jest wykonany, stwierdziła, że z miedzi, a cokół z piaskowca oraz że przed oblaniem go farbą razem z koleżanką przeprowadzały próby na innym przedmiocie. Druga z oskarżanych aktywistek doprecyzowała, że farba, której użyły do oblania pomniku, była mieszkanką wody i proszku Hoi. 

Według mojej wiedzy ta mieszanka nie jest toksyczna ani trwała i nie powinna uszkodzić pomnika (...). Działania w sprawie kryzysu nie są adekwatne, dlatego zdecydowałyśmy się oblać pomnik - tłumaczyła.

Sędzia Marcin Kowal wyznaczył termin kolejnej rozprawy na 17 września. Wtedy też zostanie odtworzony film dokumentujący całe zajście. Świadkowie incydentu złożą zeznana, zaś oskarżone kobiety będą kontynuować swoje wyjaśnienia w tej sprawie. 

Pomnik Syreny

Pomnik Syreny na bulwarach wiślanych odsłonił 85 lat temu w czerwcu 1939 r. prezydent Stefan Starzyński, który był też inicjatorem powstania rzeźby. Autorka kultowego na mapie Warszawy pomnika jest natomiast Ludwika Nitschowa

Dla prac nad rzeźbą Starzyński udostępnił rzeźbiarce halę nieczynnej kotłowni na terenie Zespołu Stacji Filtrów przy ul. Koszykowej 81. Dyrekcja Stacji Filtrów przydzieliła jej także do pomocy dwóch pracowników fizycznych. 

Do opracowania głowy i korpusu syreny pozowała natomiast studentka etnografii Uniwersytetu Warszawskiego Krystyna Krahelska, która poległa w powstaniu warszawskim. W okresie niemieckiej okupacji ani jeden z dwóch warszawskich pomników Syreny nie znalazł się na liście monumentów przeznaczonych do rozbiórki.