Kancelarie Premiera i Prezydenta oraz między innymi Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji odwołały się od wyników raportu NIK-u w sprawie ubiegłorocznych nagród przyznanych wysokim urzędnikom. Chodzi o 450 tysięcy złotych w Kancelarii Lecha Kaczyńskiego i 160 tysięcy w urzędzie Donalda Tuska. Odwołania nie mają jednak szans.

Nagrody zostały wypłacono, mimo że Sejm z powodu kryzysu gospodarczego zamroził ustawowo pensje i nagrody.

Odwołania już zostały odrzucone przez kolegium NIK-u, które składa się także z ekspertów spoza Izby. Nie uznali oni tłumaczeń np. Kancelarii Prezydenta, że zakaz przyznawania nagród obejmuje jedynie rząd i ministrów. Odrzucili też tłumaczenia, że zamrożenie wynagrodzeń nie oznacza zakazu przyznawania premii i nagród i np. w Kancelarii Premier przyznano je okrężno drogą na mocy Kodeksu Pracy.

Zdaniem rzecznika NIK-u Pawła Biedziaka intencja posłów była jasna, bo w ustawie zamraża się na rok pensje, ale jest i zapis, że nie tworzy się funduszu nagród. Osoby zajmujące stanowiska kierownicze w państwie - do nich przepisu się nie stosuje, czyli nie mogą mieć wypłacanych nagród - podkreśla Biedziak.

Dodaje, że w większości urzędów zrozumiano te przepisy. Także w samym rządzie nikt z ministrów konstytucyjnych nie wziął pieniędzy, ale już szef Kancelarii Premiera i kilku sekretarzy stanu tak. To były nagrody od kilku do kilkunastu tysięcy. Podobnie w Kancelarii Prezydenta, ale tam nagrody przyznano kilka razy w roku.