Angelika i Kamil są rodzicami Mai i Leny, dwóch wcześniaków urodzonych w trzydziestym trzecim tygodniu ciąży. Anna i Rafał to rodzice Wojtka, który urodził się w trzydziestym pierwszym tygodniu ciąży. Miał 37 centymetrów i ważył 1100 gramów. Po porodzie leżał w szpitalu przez 5 tygodni. Wszyscy są bohaterami telenoweli dokumentalnej telewizyjnej „Moje 600 gramów szczęścia”. Cykl można oglądać od poniedziałku do piątku w TVP 2 o godz. 17:15.

Maja i Lena to zodiakalne lwy, pewnie dlatego od początku życia były dzielne. Jestem pewna, że dadzą radę - mówi Angelika, mama dziewczynek, jedna z bohaterek dokumentalnej telenoweli "Moje 600 gramów szczęścia". Nasze córki po porodzie ważyły trochę więcej niż tytułowe 600 gramów. Dokładnie 1600 i 1800 - wspomina.

Jak podkreśla, widzowie "Dwójki" śledząc losy bohaterów cyklu zobaczą przede wszystkim prawdę, a nie sensację. Kamera towarzyszyła nam niemal przez cały czas: od spotkania z lekarzem, przez salę porodową i oddział intensywnej terapii aż po powrót z dziewczynkami do domu. Można zobaczyć wszystkie etapy naszej walki. Kamera była ze mną nawet wtedy, gdy było cesarskie cięcie - dodaje. Na początku było to dla nas krępujące, ale potem ekipa telewizyjna była dla nas jak członkowie rodziny. Nawet nie zwracałem uwagi na kamery, byłem tak zaabsorbowany tym, żeby zobaczyć, jak wyglądają moje córeczki - wspomina Kamil, tata Mai i Leny.

Angelika przyznaje, że największą trudnością po urodzeniu bliźniaczek było dla niej nauczenie się, jak je dotykać. Skóra wcześniaka jest nieprawdopodobnie cienka. Odpowiedni dotyk wymaga niesamowitej delikatności. Jeśli chodzi o naszą historię, kończy się ona happy endem. Dziewczynki są zdrowe, ważą coraz więcej, są coraz silniejsze. Znam jednak wiele takich przypadków, gdy wcześniaki umierają - dodaje Angelika.

Mam nadzieję, że dzięki tej telenoweli wszyscy, nie tylko rodzice, uświadomią sobie, kim są wcześniaki i jak walczą o to, żeby żyć. Walka naszego syna, Wojtusia to mistrzostwo świata, ponieważ on urodził się pomimo swojej woli, jego tutaj nie powinno jeszcze być - mówi Rafał, tata Wojtusia, który przyszedł na świat zdecydowanie za wcześnie. Te dzieci nierzadko są na siłę wyciągane z łona matki. To, co one muszą przejść, to nie jest nic zwykłego. To absolutnie heroiczne działanie - dodaje. W moim przypadku walka polegała na tym, że starałam się o mleko dla Wojtka. To ono było najlepszym lekarstwem dla niego. Baliśmy się o każdą minutę jego życia. Z niepokojem obserwowaliśmy, czy Wojtuś przybiera na wadze - wspomina Anna, mama malucha.

Gdy urodził się nasz syn z jednej strony czułem radość i dumę, bo zostałem ojcem. A z drugiej przerażenie o to, co będzie dalej. Sytuacja wydawała się bardzo trudna i nietypowa. Myślę, że to wszystko będzie można zauważyć w telewizyjnej "Dwójce" - dodaje Rafał.

Seria "Moje 600 gramów szczęścia" to cykl o nadziei i miłości. O walce ze zwątpieniem, oddaniu, determinacji, przyjaźni i ludzkiej solidarności w najtrudniejszych chwilach. Twórcy chcą także przełamać stereotypy, które narosły wokół tematu wcześniactwa, podnieść świadomość społeczną i udowodnić, że nawet wcześniak urodzony w 24. tygodniu ciąży ma szansę na życie.

W środowym odcinku widzowie będą mogli śledzić dalsze losy małej Amelki. Jej stan nadal jest ciężki. Każda operacja na tak niedojrzałym organizmie może zakończyć się tragicznie. Magda i Jerzy pełni obaw czekają na wynik rezonansu magnetycznego. Wskaże on, czy u ich synka  Maciusia doszło do niedotlenienia i uszkodzenia mózgu. Pomimo leczenia antybiotykami infekcja u Oliwierka nie mija. Lekarze podejrzewają zakażenia układu nerwowego. Konieczne jest wykonanie niebezpiecznego zabiegu.

Michał Dobrołowicz