Nie ma wątpliwości, że mimo przegranej na szczycie UE uczyniliśmy dobrze i że - co może zabrzmi paradoksalnie - nasz status, a także osobisty status pani premier w ten sposób się podniósł, a nie obniżył - oświadczył w rozmowie z “Rzeczpospolitą” prezes Prawa I Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. Jego zdaniem Unia Europejska “została zdominowana przez jedno państwo. A właściwie przez jedną osobę”.

Nie ma wątpliwości, że mimo przegranej na szczycie UE uczyniliśmy dobrze i że - co może zabrzmi paradoksalnie - nasz status, a także osobisty status pani premier w ten sposób się podniósł, a nie obniżył - oświadczył w rozmowie z “Rzeczpospolitą” prezes Prawa I Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. Jego zdaniem Unia Europejska “została zdominowana przez jedno państwo. A właściwie przez jedną osobę”.
Jarosław Kaczyński /PAP/Jacek Turczyk /PAP

To, co się stało, może mieć przejściowe negatywne skutki na rynku polskim, ale generalnie to służy polskiej sprawie i sprawie UE, gdzie trzeba przeciwstawić się tendencjom do jej rozbicia - podkreślił lider Prawa i Sprawiedliwości.

Na pytanie o brak poparcia nawet Węgier dla wyboru Jacka Saryusz-Wolskiego na szefa Rady Europejskiej, Kaczyński odparł: "Być może rzeczywiście były jakieś opóźnienia w rozpoczęciu naszej kampanii, ale to nie zależało tylko od nas". Zaskoczenie dotyczące poparcia Viktora Orbana nie było radykalne, wiedziałem, że jest pod potężnym naciskiem i wiedziałem, że jest jakby chroniony przez Europejską Partię Ludową. Prowadzić wojnę z własną grupą polityczną byłoby mu wyjątkowo trudno. Ale to nie znaczy, że nie mamy w tej sprawie uczucia zawodu - wyjaśnił.

Kaczyński przyznał, że pewnie byłoby lepiej, gdyby szukanie poparcia dla kandydatury Jacka Saryusz-Wolskiego rozpoczęło się wcześniej. Ale nie sądzę, aby to zmieniło wynik głosowania choćby o jeden głos. To, co się stało, jest wynikiem tego, że Unia została zdominowana przez jedno państwo. A właściwie przez jedną osobę - zauważył Kaczyński. To jest sytuacja dla Wspólnoty groźna - dodał.

Lider PiS był też pytany, czy nie przyszedł czas, by wrócić do dyskusji o wejściu do unii walutowej. Nie, wejście do strefy euro będzie oznaczać, że albo złotówka zostanie wyceniona wysoko, co uderzy w nasz eksport, czyli w naszą gospodarkę - 45 proc. PKB to eksport, czyli w ostatecznym rachunku nasz poziom życia. Albo ocenimy ją nisko, ale to będzie oznaczać cios w naszą stopę życiową, spadek popytu, a więc również uderzenie w gospodarkę. Nie ma z tego ucieczki - podkreślił.

(mn)