Mamy do czynienia z terrorem dwóch poprawności, która każe być po stronie PO lub SLD. Tego, kto jest po naszej stronie dotyka ostracyzm, a często utrata pracy i różnego rodzaju represje" - mówił prezes PiS Jarosław Kaczyński na zakończenie Marszu Wolności, Solidarności i Niepodległości w Warszawie. "Musimy być wolnym narodem, to jest nasze prawo, ale wolność to jest także nasz obowiązek" -podkreślił.

Odnosząc się do 32. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego Kaczyński zwrócił uwagę, że 32 lata temu "władza uderzyła w niezależny, samorządny związek Solidarność. Solidarność przez małe s, jako relacja między ludźmi jest czymś niesłychanie ważnym, bez solidarności nie ma wspólnoty, nie ma przede wszystkim wspólnoty narodowej - Polski, a przecież przyszliśmy tutaj dla Polski, nie dla innych powodów, ale dla Polski właśnie - mówił. Zastrzegł, że mówiąc o solidarności nie można pozostać na poziomie przeżyć czy emocjonalnych deklaracji. "To musi być coś bardzo realnego, solidarność musi oznaczać rzeczywisty kształt stosunków międzyludzkich i stosunków społecznych" - tłumaczył. Stwierdził też, że obecnej Polski w żadnym wypadku nie można nazwać krajem sprawiedliwym.

Jak wielką niesprawiedliwością jest bezrobocie we wszystkich pokoleniach, a w szczególności wśród młodych? Czy jakimkolwiek uczciwym człowiekiem mogą nie wstrząsnąć obrazy niemłodych często ludzi, w rozpaczy, którzy znikąd nie mogą znaleźć pomocy, widok ludzi, którzy nie są leczeni? Czy sprawiedliwie traktowane są wielodzietne rodziny, których ogromna część żyje w strefie ciężkiej, wręcz biologicznej nędzy? - pytał Kaczyński. Jak ocenił, obecnie po Polsce rozlała się "korupcja, nepotyzm i kolesiostwo". Sytuacja została doprowadzona do niebywałej wręcz skrajności - stwierdził. 

Prezes PiS ocenił, że pracownikom odbierane są dzisiaj "podstawowe prawa", a "prawo pracy zastępują umowy śmieciowe" podczas gdy płace są niższe od tych, jakie powinny wynikać z "naszego poziomu zamożności jako narodu".

Według Kaczyńskiego w Polsce nastąpił "uwiąd ochrony pracy", a ogromna część rodzin wielodzietnych żyje w sferze "biologicznej nędzy". Prezes PiS skrytykował też stan polskiej służby zdrowia, w ramach której "ludzie chorzy nie mogą znikąd znaleźć pomocy".

(mn)