Środki na wynagrodzenia nauczycieli pracujących w szkołach mają pochodzić nie z subwencji oświatowej, ale z dotacji celowej budżetu państwa. W dotacji mają być też środki na wynagrodzenia nauczycieli przedszkolnych - zakłada obywatelski projekt ustawy przygotowany przez ZNP.

Projekt nasz jest efektem wielu lat zbierania trudnych doświadczeń, funkcjonowania w prawnym chaosie, zmagania się ze sprzecznymi ze sobą przepisami i brakiem elementarnej odpowiedzialności za byt największej grupy zawodowej w Polsce - mówił w Sejmie podczas pierwszego czytania projektu prezes ZNP Sławomir Broniarz.

Przypomniał, że zgodnie z obecnie funkcjonującym systemem wysokość środków na wynagrodzenia dla nauczycieli jest co roku określana w ustawie budżetowej. Jest w niej także ustalana wysokość kwoty bazowej służącej do wyliczenia tzw. średniego wynagrodzenia nauczycieli zapisanego w ustawie Karta Nauczyciela. Na ich podstawie minister edukacji wydaje rozporządzenie o minimalnych stawkach wynagrodzenia nauczycieli, w którym określona jest minimalna wysokość wynagrodzenia zasadniczego nauczycieli.

Jednocześnie środki z subwencji dzielone są między poszczególne samorządy na podstawie innego rozporządzenia ministra edukacji, w którym opisany jest algorytm podziału tych środków. Jak zaznaczył Broniarz w ten sposób wyliczone środki trafiają na konta samorządów, które powinny je rozdysponować między placówki oświatowe na swoim terenie, tak by dyrektor placówki mógł wypłacić nauczycielom pensje.

Jak widać, droga, którą pokonują nauczycielskie wynagrodzenia jest długa, pełna zakrętów i wybojów. Nic więc dziwnego, że po drodze to i owo z ogromnej, 41-miliardowej puli (tyle wynosi subwencja oświatowa - PAP), ginie i trafia nie tam, gdzie należy. Niestety jest to możliwe, ponieważ subwencja oświatowa jest tak skonstruowana, że samorząd pieniędzy przeznaczonych na pensje nauczycieli i utrzymanie szkół wcale nie musi wydać na pensje nauczycieli i utrzymanie szkół. Pieniądze z subwencji oświatowej mogą trafić na dowolnie wybrany, nie mający nic wspólnego z oświatą cel - zauważył prezes ZNP.

Jeśli nasz obywatelski projekt uda się przeprowadzić z powodzeniem przez parlament, to szkoły czeka prawdziwa dobra zmiana, czego państwu i wszystkim nauczycielom w Polsce życzę - powiedział. Nie domagamy się niczego nadzwyczajnego. Tak za pensję urzędnika odpowiada minister, policjanta - komendant główny, żołnierza - minister obrony, a posła - marszałek Sejmu, tak za nauczycielskie wynagrodzenie też musi być odpowiedzialny konkretny organ państwa. Chcemy, żeby nim był minister edukacji narodowej - mówił.

Broniarz zaznaczył, że rozwiązania jakie zaproponowano w projekcie obywatelskim nie są autorskim, nowatorskim pomysłem. To rozwiązania będące standardem w większości państw europejskich. Przy wszelkich różnicach w sposobie zatrudniania nauczycieli obowiązujących w innych krajach naszego kontynentu, każde państwo stara się zachować kontrolę nad nauczycielskimi wynagrodzeniami - podkreślił. Jako przykłady finansowania wynagrodzeń nauczycieli z budżetu państwa wymienił m.in. Litwę, Luksemburg, Maltę, Słowenię, Włochy, Francję, Łotwę, Austrię i Irlandię.

Pod projektem zebrano ponad 340 tys. podpisów. Przewiduje on zmianę przepisów w trzech ustawach: o systemie oświaty, o dochodach jednostek samorządu terytorialnego i Karcie Nauczyciela.

(mal)