Tysiące tablic rejestracyjnych codziennie trafia do utylizacji, choć mogłyby dalej z powodzeniem służyć kierowcom; po dziesięciu latach od wprowadzenia "nowych" białych tablic ilość skasowanych liczona jest już w milionach. Marnotrawstwo to efekt przepisów, które obligują właścicieli aut do wymiany rejestracji niemal za każdym razem, kiedy zmieniają samochód.

Problem polega na tym, że w Polsce tablice rejestracyjne są przypisane do pojazdu, a nie do właściciela. Inaczej jest na zachodzie - chociażby w Belgii czy Holandii - lub raju kierowców, USA. Tam, przy odrobinie szczęścia, kupując pierwszy samochód jako osiemnastolatek, możemy teoretycznie zachować nasze tablice do końca życia i przykręcać je do coraz to nowych aut. To logiczne rozwiązanie, bo zawsze szukamy właściciela, a nie pojazdu. Ten przecież już mamy, czy to porzucony, czy na fotoradarze. Ustalamy więc jego posiadacza, a nie samochód - wyjaśnia Krzysztof Kisielewski z toruńskiego Urzędu Miasta.

Tablice rejestracyjne to doskonały biznes. Po pierwsze, ich regularne wybijanie gwarantuje państwu spore wpływy do budżetu (koszt jednej tylko pary tablic indywidualnych to tysiąc złotych). Starostwa ogłaszają również przetargi zarówno na dostarczanie, jak i odbiór i utylizację zużytych tablic - to kolejne pieniądze. Gdyby rozwiązanie, którego życzą sobie zarówno policjanci, jak i urzędnicy wydziałów rejestracji pojazdów weszło w życie, ten biznes skończyłby się. Czy jest na to szansa?

Niestety, Ministerstwo Infrastruktury na razie żadnych zmian w przepisach dotyczących rejestracji pojazdów nie przewiduje - mówi rzecznik resortu, Mikołaj Karpiński.

Osobnym problemem niedługo staną się same numery rejestracyjne. Już teraz liczby ustępują miejsca literom alfabetu, nic więc dziwnego, że niedługo nie będzie się już mówiło o numerach rejestracyjnych, ale o znakach. W niektórych starostwach, jak w Inowrocławiu, pula liczb już się skończyła. Resort zezwolił jednak starostwu na używanie pięciu numerów znakujących, a nie - jak dotąd było właściwe dla Inowrocławia - czterech. Liczba kombinacji dostępnych dla tablic rejestracyjnych musi się jednak prędzej czy później wyczerpać. Wtedy zmiana przepisów bądź wzorów tablic będzie już koniecznością.