Nie ma planów wygaszania polskiego górnictwa węgla kamiennego do 2036 roku - mówił w Katowicach wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin. Choć jeszcze w poniedziałek informacje podawane dziennikarzom właśnie to sugerowały.

Informacje podawane przed media, jakoby rząd pracował nad jakimś projektem wygaszenia górnictwa do roku 2036, są to informacje całkowicie nieprawdziwe - powiedział wicepremier po wtorkowym spotkaniu z górniczymi związkami w Katowicach.

Każdy, kto ma pojęcie o tym, jak wygląda dzisiaj sektor energetyczny w Polsce, jakich inwestycji wymaga, aby stopniowo odchodzić od węgla na rzecz innych źródeł energii, wie, że to jest data całkowicie nierealistyczna, fantastyczna - dodał szef resortu aktywów państwowych.

Nawet gdyby komuś do głowy przyszło takie plany kreślić - a akurat my takich planów nie mieliśmy i nie mamy - to po prostu nie byłby w stanie takich planów zrealizować ze względu na konieczność zapewnienia dostawy odpowiedniej ilości prądu dla polskiej gospodarki, dla Polaków - również dla odbiorców indywidualnych - tłumaczył Sasin, który podobne zapewnienie złożył także podczas spotkania ze związkowcami.

Te zapewnienia zostały przez stronę związkową przyjęte. Myślę, że one uspokajają również sytuację. Ważne jest, żebyśmy rozmawiali o faktach, o zdarzeniach prawdziwych, a nie poruszali się w sferze różnego rodzaju plotek, domniemań czy nieprawdziwych informacji - podkreślił minister aktywów.

Nowy program naprawczy za 2 miesiące

Sasin odniósł się także do programu naprawczego dla Polskiej Grupy Górniczej. Ten zakładał likwidację kopalń Ruda i Wujek oraz zmniejszenie wynagrodzeń górników. Kiedy jednak związkowcy powiedzieli, że założenia są nie do przyjęcia, to resort i spółka wycofały się z niego - plan zniknął nawet ze strony internetowej PGG.

Uznaliśmy wspólnie, że realizacja takiego programu - trudnego, bo PGG znajduje się w trudnej sytuacji finansowej i wymaga zdecydowanych działań naprawczych - możliwa jest tylko wtedy, jeśli będzie panowała zgoda, będzie panował konsensus wszystkich stron - tłumaczył wicepremier.

Wydaje nam się, i taką decyzję podjęliśmy, że realizacja takiego trudnego programu w oporze, w kontrze do oczekiwań strony społecznej nie mogłaby przynieść sukcesu - dodał.

Stąd zarząd PGG zdecydował, że w tej chwili ten program nie będzie realizowany, a wypracowaniem nowego programu - takiego, który byłby zaakceptowany przez wszystkie strony - zajmie się wspomniany przeze mnie zespół - poinformował po spotkaniu wicepremier, potwierdzając, że zespół powinien zakończyć prace do końca września.

Wtedy zostanie przedstawiony program, który - mam nadzieję - zostanie przez wszystkie strony zaakceptowany, będzie mógł być realizowany i spowoduje, że PGG będzie mogła funkcjonować przez następne lata - podsumował wicepremier, wyrażając zadowolenie, że we wtorek "udało się osiągnąć porozumienie dotyczące prowadzenia dalszego dialogu".

Dlaczego Sasin oddalił plan zmian w PGG?

Zwłoka Sasina wydaje się o tyle zaskakująca, że przedstawiciele PGG i MAP jeszcze wczoraj mówili, że alternatywą dla planu jest bankructwo spółki. Już dziś Polska Grupa Górnicza ma problemy finansowe. Kłopoty są ze środkami na sierpniową wypłatę, a na wypłatę wynagrodzeń we wrześniu po prostu nie ma pieniędzy. PGG od dwóch miesięcy nie płaci także VAT-u i ZUS-u.

Jak mówi w rozmowie z Onetem dziennikarka Karolina Baca-Pogorzelska, która ujawniła plan dla górnictwa, ciężka do zrozumienia jest decyzja resortu aktywów. Premier Sasin powiedział nam, że jeśli związkowcy na ten plan się nie zgodzą, to alternatywą jest upadłość Polskiej Grupy Górniczej. Wszyscy wiedzą, że ten plan miał tak wyglądać. Nie rozumiem, dlaczego ministerstwo w ostatniej chwili wycofało się z przedstawienia tego planu - mówiła.

Co więcej, proszono o to, by nie publikować informacji dot. spotkania przed godz. 11, kiedy miało się rozpocząć spotkanie MAP, PGG i związkowców. Redakcje podawały, że przedstawiono plan reform, jednak już po godz. 13 poinformowano, że do tego nie doszło. Karol Manys z resortu aktywów państwowych powiedział, że "szkoda było czasu na dyskusję nad dokumentem, który nie uzyska akceptacji".  

Szef śląsko-dąbrowskiej "Solidarności" Dominik Kolorz po zakończonym spotkaniu powiedział, że Jacek Sasin próbował przekonać związkowców, że informacje pojawiające się w mediach są nieprawdziwe.

Tak naprawdę myślę, że to dzięki państwu mamy dzisiaj takie, a nie inne postępowanie Ministerstwa Aktywów Państwowych - powiedział Kolorz w rozmowie z Onetem.