Uważam za zamkniętą sprawę spotkania Donalda Tuska z rodzinami ofiar katastrofy smoleńskiej 11 grudnia 2010 r. - stwierdził rzecznik rządu Paweł Graś. Dodał, że przeprasza wdowę po Januszu Kochanowskim, jeżeli - jak zastrzegł "jego przeprosiny mogą cokolwiek wnieść". Podkreślił też, że premiera "bardzo dotknęły" słowa Ewy Kochanowskiej wypowiedziane na grudniowym spotkaniu.

"Super Express" dotarł do nagrania, na którym słychać jak zdenerwowany premier krzyczy na wdowę po Rzeczniku Praw Obywatelskich Januszu Kochanowskim na spotkaniu z rodzinami ofiar katastrofy w Smoleńsku, do którego doszło 11 grudnia. W spotkaniu uczestniczyli także szef MSWiA Jerzy Miller oraz minister zdrowia Ewa Kopacz. Według "SE", całe spotkanie odbywało się w nerwowej atmosferze. Prawdziwa burza rozpętała się, gdy Ewa Kochanowska zapytała Donalda Tuska o oskarżenie pod adresem swojej córki, jakie miała usłyszeć od litewskiego europosła Vytautasa Landsbergisa.

Pana premiera bardzo boleśnie dotknęły te słowa

Zarówno pan premier jak i większość obecnych na tym spotkaniu bardzo dotknęły te słowa, bardzo boleśnie pan premier to odczuł i stąd jego reakcja. Ja uważam, że sprawa jest zamknięta, jeśli moje przeprosiny mogą coś wnieść, to oczywiście panią Kochanowską przepraszam. Odebrałem te słowa jako zarzut pod adresem rządu, zarzut takiego najwyższego kalibru - powiedział dziennikarzom w Jerozlimie rzecznik rządu.

Graś pytany, czy premier będzie przepraszał, odpowiedział: "trudno mi powiedzieć". Przypomniał, że Donald Tusk wyrażał już ubolewanie, że spotkanie "przynajmniej w części było emocjonalne".

Z relacji uczestników spotkania wynikało, że spotkanie rodzin smoleńskich z premierem przebiegało w nerwowej i "ostrej" atmosferze. Część rodzin oceniła, że szef rządu obraził Ewę Kochanowską, mówiąc, że jej pytanie było "bezczelne". Graś pytany wówczas, czy premier powiedział do Ewy Kochanowskiej - tak jak relacjonowała część rodzin - "pani jest bezczelna", powiedział: Nie, niedokładnie. Na pewno nie powiedział, "pani jest bezczelna", nie pamiętam dokładnie, jak to zostało sformułowane, ale rzeczywiście to słowo tam się pojawiło, ale nie było skierowane bezpośrednio do pani Kochanowskiej, tylko dotyczyło tego typu grupy zarzutów i postulatów.