Chodzi o przekroczone limity kontraktów, czyli tzw. nadwykonania. NFZ zalega z wypłatą pieniędzy z tego tytułu już od dwóch lat, tymczasem długi placówek za nadplanowe zabiegi są w tym roku wyższe średnio o 10 procent. Chodzi już bardzo pokaźne kwoty.

O pieniądze walczą już w sądzie m.in. bydgoskie szpitale uniwersyteckie i szpital miejski, Wojewódzki Szpital Zespolony w Toruniu, szpital we Włocławku i Regionalny Szpital Specjalistyczny w Grudziądzu. Prym wiodą jednak placówki uniwersyteckie w Bydgoszczy: w pierwszym łączne zaległości wynoszą około 20 milionów złotych, w drugim - prawie 10 milionów. Dyrektorzy obu walczą już o pieniądze w sądzie, ale na razie z umiarkowanymi sukcesami. Szpital Uniwersytecki im. Biziela na papierze odzyskał jak dotąd 2 miliony złotych, kwota ta nie wpłynęła jednak jeszcze na konto lecznicy. Szpital im. Jurasza wciąż czeka na rozstrzygnięcia.

Szefowie placówek w Kujawsko-Pomorskiem z niepokojem zauważają, że spotkanie z NFZ na sali sądowej to coraz częściej jedyna droga. Funduszowi zdarza się bowiem nie płacić szpitalom na przykład za intensywną terapię noworodków, czyli świadczenia, na które w ogóle nie ma limitów.

Spór urzędnika z pacjentem

Wojewódzki szpital w Grudziądzu skieruje w styczniu do sądu kolejną sprawę - o 12 milionów złotych. Dochodzę do wniosku, że jedynie sąd powinien rozstrzygać spory urzędników z pacjentami - mówi dyrektor lecznicy, Marek Nowak. Jak zaznacza, w istocie nie jest to spór między Funduszem a szpitalem. Ja kieruję placówką, która stara się po prostu wejść na rynek. NFZ jest natomiast instytucją państwową, która ma zapewnić pacjentom leczenie. Tym pacjentom, od których regularnie ściąga składkę zdrowotną - podkreśla.

Wybierają mniejsze zło

Według dyrektora grudziądzkiego szpitala, sprawa nadwykonań jest poważna, bo świadczy o chronicznym niedofinansowaniu placówek w Kujawsko-Pomorskiem. To widać, mówimy o stałym poziomie niedofinansowania wolumenu świadczeń. Średnio co roku w moim szpitalu jest to 12 milionów złotych - mówi Marek Nowak w rozmowie z reporterem RMF FM.

Jednocześnie dyrektorzy lecznic zwracają uwagę, że droga sądowa to tylko mniejsze zło. Procesy bowiem generują koszty, a tymi i tak obciążeni są podatnicy. Jednak innego wyjścia nie ma - choć sąd z reguły zobowiązuje NFZ do wypłacania najwyżej 1/3 kwoty całego długu, lepsze to niż nic.