O 11 krakowski sąd ma ogłosić wyrok w sprawie tzw. gangu kantorowców. Trzej mężczyźni są oskarżeni o zabójstwa pięciu osób - właścicieli i pracowników kantorów - oraz o usiłowanie zabójstwa kolejnych dwóch. Obrońcy dwóch oskarżonych - Wojciecha W. i Tadeusza G. - chcą uniewinnienia. Kluczowa postać to jednak trzeci z oskarżonych, Jacek P. To on przyznał się do winy i przez cały czas współpracował z prokuraturą.

Ale jednocześnie to właśnie on zabił z zimną krwią dwóch właścicieli kantoru z Myślenic - strzelał tak, by zabić: w głowę i klatkę piersiową. Jego ofiary nie miały najmniejszych szans. Jednak w trakcie śledztwa to Jacek P. poszedł na pełną współpracę z prokuraturą i dlatego może liczyć na łagodniejszy wyrok. Prokurator zażądała dla niego 14,5 roku więzienia, natomiast dla Tadeusza G. i Wojciecha W. - kar dożywotniego więzienia. Ten drugi będzie mógł ubiegać się o wcześniejsze warunkowe zwolnienie po 35 latach, a Tadeusz G. - po 30 latach. Dla tych ludzi nie ma żadnych okoliczności łagodzących - podkreślała prokurator.

Inaczej jest w przypadku Jacka P. - bez jego zeznań nie udałoby się rozbić grupy.

Ale dzisiejszy wyrok sądu będzie miał też znaczenie dla wielu innych spraw - chodzi o współpracę groźnych przestępców z organami ścigania i to, na jak duże złagodzenie kary mogą oni liczyć. W tym przypadku podanie nowych faktów, ujawnienie wszystkich tajemnic gangu wystarczyło prokuraturze, by prosić o łagodny wyrok nawet dla mordercy.