​Były rzecznik Komendy Głównej Policji, obecnie ekspert do spraw bezpieczeństwa, dr Mariusz Sokołowski, skomentował zmiany, które wchodzą w poniedziałek w zakresie egzaminów na prawo jazdy. "Na zmiany w egzaminowaniu na prawo jazdy należy patrzeć pozytywnie" - ocenił.

Sokołowski zwrócił uwagę na to, że nowy użytkownik ruchu drogowego z założenia powinien być na tyle dobrze wyszkolony, by wiedzieć, które zachowania na drodze są akceptowalne, a które nie. 

Egzaminy na prawo jazdy. Co się zmieni?

Zmiany, do których się odnosił dr Mariusz Sokołowski, wchodzą w życie w poniedziałek, 30 czerwca.

Przede wszystkim ulec zmianie ma sposób oceniania osób przystępujących do egzaminu na prawo jazdy. W sytuacji stworzenia zagrożenia przez aplikującego o prawo, jazdy, egzaminator ma obowiązek przerwania egzaminu. Były policjant zaznaczył, że wprowadzane zmiany są pożądane, pod warunkiem że przyczynią się do poprawy zachowań szczególnie młodych kierowców. 

Sokołowski podkreślił, co - jego zdaniem- stanowi największy problem. 

Bardzo często wielu młodych kierowców, przystępując do egzaminu, ucząc się na egzamin na prawo jazdy, jeździ dobrze i stosuje się do przepisów. Natomiast bardzo duży problem pojawia się wtedy, kiedy już jest po egzaminie i nagle nie ma obok siebie osoby nadzorującej jego jazdę, nie ma egzaminatora. Wtedy młodzi kierowcy poddają się pewnemu pędowi, który towarzyszy wielu kierowcom na naszych drogach - ocenił.

Dodał, że "na same zmiany - jeżeli chodzi o egzaminowanie - należy patrzeć pozytywnie". 

Z założenia chcemy mieć nowego użytkownika dróg, który jest wyszkolony na odpowiednim poziomie, tak aby wiedział, czym są zachowania niebezpieczne, jakie są to zachowania i żeby wiedział dokładnie, które z zachowań są nieakceptowalne - podkreślił.

Ocena eksperta

W opinii Mariusza Sokołowskiego, dotychczasowy system szkolenia kierowców przygotował ich do zdania egzaminu, ale już niekoniecznie do właściwego poruszania się na drodze. Kursant robi wszystko, żeby zdać egzamin, a potem jego sposób jazdy najczęściej odbiega od tego, w jaki sposób zachowywał się będąc na kursie - zaznaczył. 

Jak twierdzi, skutkuje to tym, że młodzi kierowcy cały czas są jedną z bardziej wypadkogennych grup w Polsce.

Zauważył, że za odpowiednimi przepisami musi iść edukacja dotycząca skutków złamania tych przepisów i konsekwencja w zakresie ich egzekwowania przez służby. Uzyskanie prawa jazdy, z perspektywy bezpieczeństwa drogowego, jest tylko jednym z jego elementów - stwierdził. 

W przestrzeni medialnej kontrowersje wywołał jeden z przepisów nowych przepisów egzaminowania. Konkretnie mowa o uznaniu niezastosowania się do znaku "linia podwójna ciągła" za bezwzględną przyczynę przerwania egzaminu.

Ekspert do spraw bezpieczeństwa podkreślił, że "w trakcie takiego egzaminu, gdy mamy do czynienia z samochodem, który nie może się przemieścić, bo jest ewidentna przeszkoda na drodze, dopuszczalne powinny być odstępstwa". 

Ten, kto jest egzaminatorem, jeżdżąc zgodnie z przepisami też musi myśleć, jak zareagowałby w takiej sytuacji, co on by zrobił - powiedział.

Nowelizacja rozporządzenia. "Nowe przepisy mają służyć zwiększeniu bezpieczeństwa"

Także Ministerstwo Infrastruktury, odnosząc się do zarzutów utrudnienia przez nowe przepisy egzaminów na prawo jazdy, podkreśliło, że nowelizacja rozporządzenia ma na celu doprecyzowanie obecnie obowiązujących przepisów. 

Nowe przepisy mają służyć przede wszystkim zwiększeniu poziomu bezpieczeństwa i standaryzacji, która zamknie drogę do uznaniowości i szerokiej interpretacji - podkreślił w komunikacie resort.

Jak zaznaczyło ministerstwo, wbrew medialnym doniesieniom, każde najechanie przez zdającego na podwójną linię ciągłą, np. podczas omijania nieprawidłowo zaparkowanego pojazdu, nie będzie oznaczało niezaliczenia egzaminu.

Resort infrastruktury podkreśla, że niestosowanie się do znaku linia podwójna ciągła może stanowić bezpośrednie zagrożenie życia i zdrowia uczestników ruchu drogowego. "Należy jednak rozróżnić sytuację najechania na linię podwójną ciągłą, kiedy istnieje poważne ryzyko, że osoba egzaminowana wjedzie na kierunek przeciwny (ryzyko zderzenia czołowego) od najechania na linię w przypadku omijania nieprawidłowo zaparkowanego pojazdu" - czytamy.

Nowelizacja rozporządzenia w sprawie egzaminowania osób ubiegających się o uprawnienia do kierowania pojazdami, szkolenia, egzaminowania i uzyskiwania uprawnień przez egzaminatorów oraz wzorów dokumentów stosowanych w tych sprawach zakłada powiązanie katalogu 18 rodzajów niebezpiecznych zachowań z uzyskaniem negatywnego wyniku egzaminu, z uwagi na ich istotny wpływ na bezpieczeństwo w ruchu drogowym. 

Wtedy wynik egzaminu będzie negatywny

Przyczyną negatywnego wyniku egzaminu będzie m.in. spowodowanie kolizji lub wypadku oraz nieustąpienie pierwszeństwa - przejazdu na skrzyżowaniu, pieszemu wchodzącemu lub znajdującemu się na przejściu.

Ponadto dodane zostały dwa punkty, które sprawiają, że egzamin kończy się z wynikiem negatywnym już na placu manewrowym. 

Pierwszy dotyczy egzaminu w zakresie prawa jazdy kategorii AM, A1, A2 lub A i dzieje się tak w sytuacji, gdy podchodzący do egzaminu nie panuje nad pojazdem powodując upadek motocykla lub motoroweru. Drugi dodany punkt, który powoduje zakończenie egzaminu, to zachowywanie się przez zdającego w sposób "mogący skutkować uszkodzeniem pojazdu egzaminacyjnego, spowodowaniem kolizji lub wypadku drogowego".

Kolejna zmiana odnosi się do przeprowadzania egzaminu w zakresie prawa jazdy kategorii AM, A1, A2 lub A. 

Nowelizacja znosi zakaz prowadzenia przez egzaminatora pojazdu, którym jedzie za osobą egzaminowaną. Do tej pory przepisy zakładały, że "egzaminator ocenia wykonanie zadań egzaminacyjnych z innego pojazdu egzaminacyjnego, którego nie jest kierującym, jadącego za osobą egzaminowaną".