Poznańska prokuratura szuka ośrodka naukowego, który oceni, czy znaleziony w jednej z klinik pojemnik służący do przechowywania zarodków był kiedykolwiek wykorzystywany. Śledczy chcą wiedzieć, czy w jego wnętrzu były lub są zarodki i czy można je zidentyfikować.

W Poznaniu toczy się śledztwo w sprawie pojemnika na zarodki. Znaleziono go w poznańskiej prywatnej klinice okulistycznej, która kilka lat temu zajmowała się również leczeniem bezpłodności i stosowała procedurę in vitro.

Śledczy poszukują w kraju instytucji, która będzie mogła stwierdzić, czy w tzw. słomkach znajdujących się w znalezionym pojemniku były bądź wciąż są zarodki. Jeśli okaże się, że ich zawartość nadaje się do identyfikacji, śledczy będą chcieli ustalić od kogo pochodzi ten materiał. W klinice wciąż znajdują się teczki pacjentów, którzy wydawali dyspozycje, co robić z ich nadliczbowymi zarodkami - powiedziała Magdalena Mazur-Prus, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.

Śledczy chcą zweryfikować dokumentację z kliniki dotyczącą osób stosujących procedurę in vitro. Niewykluczone jest przeprowadzenie przesłuchania byłego kierownictwa kliniki oraz jej dawnych pacjentów. Oprócz pojemnika na zarodki, zabezpieczono też stosowany wraz z nim pusty pojemnik przeznaczony do przechowywania ciekłego azotu.

Klinika leczyła z niepłodności


Klinika okulistyczna leczyła niepłodność do 2005 roku. W 2010 roku firma zmieniła właściciela i to on zawiadomił prokuraturę o znalezionym pojemniku.

Prowadzone przez prokuraturę śledztwo wszczęto z paragrafu mówiącego o uszkodzeniu ciał dzieci poczętych lub rozstroju zdrowia zagrażającego ich życiu poprzez zaniechanie przechowywania zarodków w wyniku zapłodnienia pozaustrojowego, w warunkach krioprezerwacji (przechowywanie komórek lub tkanek w ujemnej temperaturze).

Za przestępstwo to grozi kara grzywny lub do dwóch lat pozbawienia wolności.

(jad)