Polska w odpowiedzi przesłanej do Komisji Europejskiej zapewnia, że wykona orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej ws. Izby Dyscyplinarnej – dowiedzieli się reporterzy RMF FM w Brukseli. Rząd prosi jednak o czas na wdrożenie zmian i apeluje, by do tego czasu nie przesyłać wezwań do zapłaty kary za niewykonanie wyroków. Komisja Europejska w ciągu najbliższych dni zamierza jednak wysłać pierwsze wezwanie do zapłaty. Na dziś Polska za dalsze działanie Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego jest winna Komisji Europejskiej 71 mln euro, czyli ponad 321 mln złotych.

Pismo od polskiego rządu wpłynęło do Komisji Europejskiej wczoraj. Warszawa przekonuje w nim, że działanie Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego zostało już częściowo zawieszone przez I Prezes Sądu Najwyższego. Do końca stycznia Izba nie będzie badać nowych spraw, ale rozpoczęte już postępowania nadal się toczą. 

Tydzień temu Izba Dyscyplinarna SN zdecydowała o zawieszeniu w prawach sędziego Krzysztofa Chmielewskiego i obniżyła mu pensję o 25 proc. Chmielewski kwestionował wcześniej status sędziego wybranego przez nową, także kwestionowaną, Krajową Radę Sądownictwa.

"Nie ma możliwości przeprowadzenia zmian w krótszym terminie"

Polski rząd podkreśla w liście do Komisji Europejskiej, że "władze podjęły wszelkie środki, jakie można było wprowadzić bez podejmowania działań legislacyjnych". Zapowiedzi likwidacji Izby Dyscyplinarnej padają ze strony najważniejszych polityków Prawa i Sprawiedliwości od ponad pół roku. Mówił o tym nawet prezes Jarosław Kaczyński. 

Na deklaracjach się skończyło, bo nadal nie udało się wypracować konsensusu na linii PiS - Solidarna Polska - Pałac Prezydencki. Daleko idącym zmianom w Sądzie Najwyższym sprzeciwia się przede wszystkim ugrupowanie Zbigniewa Ziobry. Swoje zastrzeżenia ma też otoczenie prezydenta Andrzeja Dudy. Pałac Prezydencki początkowo pracował nad własnym pomysłem na likwidację Izby Dyscyplinarnej. Do dziś żaden projekt - poselski, rządowy ani prezydencki - nie ujrzał światła dziennego.

Rząd tłumaczy Brukseli, że opóźnienie wynika z potrzeby przeprowadzenia konsultacji. Polska "nie ma możliwości przeprowadzenia zmian w krótszym terminie, aniżeli wynikający z konstytucji oraz odpowiednich ustaw" - napisano w odpowiedzi, za którą odpowiedzialny jest minister ds. europejskich Konrad Szymański oraz ambasador Polski przy UE Andrzej Sadoś.

„Nic nie zostało zrobione, żeby wypełnić orzeczenie TSUE”

Komisji Europejskiej nie przekonują argumenty, że rząd potrzebuje więcej czasu na zmiany - ustaliła korespondentka RMF FM w Brukseli Katarzyna Szymańska-Borginon. Nic nie zostało zrobione, żeby wypełnić orzeczenie TSUE w sprawie Izby Dyscyplinarnej - powiedział naszej dziennikarce urzędnik w Komisji Europejskiej.

Już podczas swojego wystąpienia w Parlamencie Europejskim 19 października zeszłego roku premier Mateusz Morawiecki zapowiadał likwidację Izby Dyscyplinarnej. Od tego czasu nic się nie wydarzyło - mówi rozmówca dziennikarki RMF FM w KE. Jego zdaniem Izba Dyscyplinarna nadal działa. "Nawet zawieszenie Izby Dyscyplinarnej przez I prezes SN Małgorzatę Manowską jest połowiczne" - mówi. KE uważa więc, że nie ma żadnych dowodów na wypełnienie przez Polskę orzeczenia TSUE z 14 lipca.

Zdaniem rozmówcy RMF FM KE nie ma wyjścia i "w ciągu kilku dni, a może nawet jeszcze w tym tygodniu wyśle pierwsze wezwanie do zapłaty pierwszej transzy kary".  To może być około 30 milionów euro z naliczonych obecnie ponad 70 milionów.

Polska dostanie wówczas 45 dni na uiszczenie zapłaty, potem będą naliczane karne odsetki i w końcu Bruksela odejmie tę sumę od należnych Polsce funduszy. Bruksela już rozpoczęła taką procedurę pomniejszania Polsce funduszy w kwestii Turowa, gdyż polskie władze nie płacą kar za Turów mimo wysyłanych wezwań. Pierwsze pieniądze w związku z Turowem (około 15 mln euro) mogą zostać odebrane Polsce pod koniec stycznia lub na początku lutego. KE podkreśla, że jeszcze nigdy nie zdarzyło się, żeby jakieś kraj UE nie płacił kar.

"To powinno oznaczać dymisję ministra ds. europejskich"

O treść pisma polskiego rządu zapytaliśmy posłów Solidarnej Polski, którzy od tygodni kwestionują politykę prowadzoną przez ministra ds. UE Konrada Szymańskiego, a tym samym europejską strategię premiera Mateusza Morawieckiego.

Nie wierzę, że Szymański mógł zaproponować takie stanowisko. Byłoby to oczywistym zignorowaniem wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Gdyby okazało się to prawdą, to powinno oznaczać niezwłoczną dymisję ministra ds. europejskich - przekonuje anonimowo jeden ze współpracowników Zbigniewa Ziobry.

W połowie lipca 2021 roku Trybunał Konstytucyjny pod przewodnictwem Julii Przyłębskiej orzekł, że Polska nie musi wykonywać unijnych wyroków w zakresie zmian w wymiarze sprawiedliwości. Według krajowych sędziów Komisja Europejska nie ma kompetencji, by ingerować w systemy sądownicze państw członkowskich.

Za każdy dzień działania Izby Dyscyplinarnej Polsce naliczana jest kara w wysokości miliona euro. Dodatkowe pół miliona Komisja dokłada codziennie za wydobycie w kopalni Turów.

Do tej pory politycy PiS-u przekonywali, że Polska grzywien płacić nie będzie. W liście do Brukseli rząd łagodzi stanowisko i prosi, "by do czasu przeprowadzenia planowanych reform, Komisja zechciała wstrzymać się z kierowaniem wezwań do zapłaty".