Chodnik jest tak wąski, że nie można się wyminąć - skarżą się mieszańcy Lublina, którzy przechodzą w śródmieściu koło kamienicy przy ul. Narutowicza 34. Do dyspozycji jest tam, jak zmierzył nasz dziennikarz Krzysztof Kot, 128 centymetrów. Dlaczego tak się stało? Nasz reporter interweniował w tej sprawie u lubelskich władz.

Chodnik jest tak wąski, bo postawiono na nim słupki uniemożliwiające wjazd aut. Co ciekawe, nawet gdyby ich nie było, żadne auto nie mogłoby tam parkować, bo musiałoby go zastawić w całości. A słupki trzeba było odsunąć o pół metra od jezdni, co znacząco utrudniło życie przechodniom.

Mieszkańcy po kilku dniach od ustawienia słupków mają już ich serdecznie dość. Pytani przez naszego dziennikarza denerwują się, że przechodząc ul. Narutowicza muszą opierać się o ścianę albo mijać bokiem, co i tak nie ułatwia sprawy. 

Reporter RMF FM usłyszał w lubelskim Ratuszu, że słupki znikną jeżeli będą sobie tego życzyli mieszkańcy. W teorii, miały one zapobiec parkowaniu w tym miejscu samochodów. Słupki zostały postawione, bo tak było w projekcie. Wykonawca remontu ulicy Narutowicza musiał je umieścić mimo, że od razu było widać, że utrudnią ruch pieszym. W przeciwnym razie urzędnicy nie mogliby odebrać odcinka ulicy po remoncie.

Słupki będą stać na pewno do 23 grudnia. Potem nie będzie już przeszkód, żeby je usunąć. Jeżeli mieszkańcy ich nie akceptują to je wykręcimy - zapewnia Karol Kieliszek z Ratusza w Lublinie. Taki wniosek na pewno złoży administrator kamienicy - usłyszał nasz reporter.

Usuwanie słupków potrwa najwyżej kilka godzin. Następnie zostaną one przeniesione w inne miejsce.