Do dziś żaden z potrzebnych na 1 września podręczników nie został dopuszczony do użytku – pisze "Gazeta Wyborcza".

Do dziś żaden z potrzebnych na 1 września podręczników nie został dopuszczony do użytku – pisze "Gazeta Wyborcza".
Zdj. ilustracyjne /Monika Kamińska /RMF FM

Likwidacja gimnazjów wymusiła na ministerstwie opracowanie nowych podstaw programowych, czyli dokumentów określających, czego uczą się dzieci w kolejnych klasach. W rezultacie niezgodny z podstawą programową stał się np. rządowy "Nasz Elementarz" dla klas pierwszych, który opracowano za rządów PO-PSL - pisze gazeta.

Dotąd wszystko wskazywało na to, że podręcznik ten pójdzie do kosza. W styczniu minister Anna Zaleska oświadczyła jednak, że "Nasz Elementarz" zostaje, ale MEN nie będzie zajmować się poprawianiem podręcznika (potrzebne byłoby m.in. dołączenie do elementarza zajęć z podstaw oprogramowania i przygotowanie dłuższych tekstów).

Organizacje pozarządowe i nauczyciele postanowili więc sami zaktualizować książkę. "Nowy elementarz", teraz pod tytułem "My i nasz elementarz" zawiera uwagi nauczycieli zebrane w ciągu ostatnich trzech lat. Autorzy podręcznika muszą teraz przejść przez procedurę dopuszczenia książki do użytku.

Na razie żadna z książek, które będą potrzebne 1 września 2017 r. nie uzyskała jeszcze stempelka MEN - zauważa "Gazeta Wyborcza". Do 17 marca w resorcie złożono 64 takie wnioski. Ich autorzy czekają, aż resort wyznaczy ekspertów, którzy będą mieli miesiąc na zrecenzowanie podręczników.

(mpw)