Były detektyw Krzysztof R. stanie przed sieradzkim sądem. Mężczyzna oskarżony jest o fałszywe oskarżenie innej osoby. Grozi mu kara do dwóch lat więzienia. O skierowaniu do sądu aktu oskarżenia poinformował Dziennik Śledczy na swojej stronie internetowej.

W ostatni dzień grudnia 2019 roku "w dochodzeniu prowadzonym przez Komendę Powiatową Policji w Sieradzu został ogłoszony zarzut Krzysztofowi R. dotyczący fałszywego oskarżenia ustalonej osoby o popełnienie przestępstwa usiłowania zmuszenia do określonego zachowania w celu zwrotu wierzytelności" - informowała na początku stycznia tego roku prokurator Jolanta Szkilnik z Prokuratury Okręgowej w Sieradzu. Dodała wówczas, że podejrzany nie przyznał się i złożył wyjaśnienia przedstawiając własną wersję zdarzeń.

Według Dziennika Śledczego mężczyzna po przedstawieniu zarzutów tłumaczył się, że jest niewinny, a on sam podejmie szereg czynności, które potwierdzą jego wersję zdarzeń. Były detektyw podkreślał, że postawienie mu zarzutu fałszywego oskarżenia jest efektem "mało precyzyjnej pracy sieradzkiej policji".

W rozmowie z DŚ prokurator Szkilnik wyjaśniła m.in., że Krzysztof R., oskarżony jest o to, że w ubiegłym roku składając w Komendzie Powiatowej Policji w Sieradzu zawiadomienie o przestępstwie, fałszywie oskarżył pokrzywdzoną o popełnienie na jego szkodę przestępstwa. Miało ono polegać na usiłowaniu zmuszania do określonego zachowania w celu zwrotu wierzytelności w kwocie 50 tys. euro.

Akt oskarżenia w tej sprawie sieradzka prokuratura rejonowa skierowała do Sądu Rejonowego w Sieradzu.

Jak poinformował Dziennik Śledczy, "pikanterii" sprawie dodaje fakt, że na byłym detektywie ciąży prawomocny wyrok roku pozbawienia wolności z warunkowym jego zawieszeniem na okres pięciu lat.

DŚ przypomniał, że to nie pierwszy konflikt z prawem Krzysztofa R. Między innymi został ukarany za to, że w latach 2004-2006 w sposób bezprawny prowadził działalność detektywistyczną oraz bezprawnie pozbawiał ludzi wolności. Ponadto prowadził agencję detektywistyczną bez wpisu do rejestru. Oficjalnie jego firma oferowała usługi doradcze. Mężczyzna "zaliczył" również pobyt w areszcie, który trwał ponad 9 miesięcy. Było to pokłosie tzw. afery paliwowej - wyliczył DŚ.