"Dlaczego regulacje prawne dotyczące oświaty są wydawane tak późno? Kto zapłaci za te zmiany, które są - jak chociażby wprowadzenie mentora w awansie zawodowym? Kto zapłaci za dodatkowych nauczycieli specjalistów?" - między innymi takie pytania chciałby zadać ministrowi edukacji narodowej Przemysławowi Czarnkowi burmistrz Ustrzyk Dolnych Bartosz Romowicz. To właśnie on był pierwszym samorządowcem, który zadeklarował, że nie zgadza się, by podręcznik do HiT-u prof. Roszkowskiego był używany w jego szkole.

Tomasz Staniszewski, RMF FM: Kurz po pojedynku pana z ministrem edukacji w sieci opadł. Ponad tydzień temu udało wam się porozmawiać telefonicznie, wyciszając emocje. Minister Czarnek ma przyjechać do Ustrzyk przed 13 września. Tak obiecał. Czy 2 września o poranku znamy konkretną datę tej wizyty w terenie?

Bartosz Romowicz: Jeszcze konkretnej daty nie znamy. Jesteśmy na etapie uzgodnienia na roboczo, który to będzie dzień. Ja jeszcze raz publicznie deklaruję, że to może być dowolny dzień, dowolna pora. Ustrzyki Dolne czekają na pana ministra zawsze.

I zaprosił pan ministra m.in. do bieszczadzkiego Hoszowa, do najmniejszej szkoły w gminie. Tam uczą się 24 osoby. To po co ma tam jechać minister edukacji?

Żeby zobaczył, jak funkcjonuje naprawdę oświata. Ja zamknąłem w ciągu ostatnich trzech lat dwie szkoły, które miały 10-12 uczniów, a miałem jeden taki rok, gdzie było więcej nauczycieli niż uczniów, a nie otrzymywałem zgody ministerstwa, kuratorium tak naprawdę, na likwidację tych szkół. I to tak naprawdę są problemy, którymi się mierzymy. A problemów jest dużo, dużo więcej. Podejrzewam, że jakbym miał przed sobą pana ministra, to jestem na dzień dobry w stanie zadać dziesięć pytań, które nas interesują - a zwłaszcza o finansowanie oświaty.

Dobrze - zatem pana pytanie numer 1 do ministra edukacji Przemysława Czarka.

Dlaczego regulacje prawne dotyczące oświaty są wydawane tak późno? To po pierwsze. Po drugie możemy zapytać o to, kto zapłaci za te zmiany, które są - jak chociażby wprowadzenie mentora w awansie zawodowym. Kto zapłaci za dodatkowych nauczycieli specjalistów? Dlaczego gmina Ustrzyki Dolne musi finansować oświatę prawie w 50 proc. ze swoich środków, mimo że gminy mają już dość zadań i też inflacja i podwyżki cen energii nas mocno dotykają? To takie pytania na dzień dobry.

Pytania samorządowca, pierwszego w Polsce, który ogłosił, że nie zgadza się, by podręcznik do przedmiotu historia i teraźniejszość używany był w szkole, która panu podlega. Pan wytykał błędy merytoryczne. Zarzucał m.in., że ten podręcznik profesora Wojciecha Roszkowskiego wymazał pana gminę z granic kraju.

I tu się dalej będę upierał przy tym, że to w ogóle nie powinno nazywać się podręcznikiem. To po pierwsze. Po drugie brakuje mi oświadczenia pana profesora oraz wydawnictwa Biały Kruk i chociażby - nie powiem, że skruchy, bo to nie o to chodzi - ale powiedzenia wszystkim mieszkańcom, którzy według autora podręcznika nie są w Polsce: "popełniliśmy błąd, przepraszamy, w nowym wydaniu to zostanie usunięte". Mamy tylko oświadczenie, które odnosi się do in vitro - że tylko to zostanie usunięte. Czyli co? W nowej wersji dalej Ustrzyki będą poza granicami Rzeczypospolitej Polskiej, czy jednak wrócą do Polski? Tego mi tu brakuje, a może nie tyle mi co bardziej moim mieszkańcom. Spotykam się z mieszkańcami teraz dość często, bo do soboty trwają dni Ustrzyk Dolnych i nie spotkałem się jeszcze z ani jednym negatywnym odzewem moich mieszkańców - raczej wszyscy klepią mnie po plecach i mówią: "dobrze, dobrze, niech pan walczy o nas, o naszą pozycję - że to nie może być tak, że nas nie ma w podręczniku do nauki historii".

Przypomnijmy może o co tutaj chodzi. Według podręcznika na mapie Polski nie było zmian od 1945 roku. Tymczasem Ustrzyki od '44 do '51 należały do Związku Radzieckiego i wróciły do Polski w ramach umowy o zmianie granic podpisanej dopiero 15 lutego 1951 roku.

Tak, dokładnie i to jest historia dla nas dość ważna, bo wiele osób, które tutaj mieszkają, właśnie w ramach akcji H-T zostaje tutaj przesiedlony. Ja sam jestem wnukiem dziadka, który właśnie został tu przesiedlony w ramach akcji H-T.

Zostawmy może teraz historię. Na koniec jeszcze jedno pytanie - jako burmistrz pan gra o swoją gminę i przekonuje, że jako np. jedyna szkoła mistrzostwa sportowego, która kształci w sportach zimowych, wy nie macie u siebie hali sportowej. I teraz nie boi się pan takiego scenariusza, że przyjeżdża minister, daje pieniądze, będzie hala i on będzie wtedy górą?

Nie chodzi o to, kto ma być górą, bo górą mają być mieszkańcy. Dla pana ministra mają być wszyscy mieszkańcy, wszyscy Polacy. Dla mnie mają być moi mieszkańcy mojej gminie, którzy mnie wybrali. Ja bym nawet chciał i marzy mi się, żeby pan minister przyjechał z czekiem takim dużym, wielkim i powiedział: "tak, to ja wam tę halę tutaj załatwiłem, to dzięki mnie będzie". Nawet obiecałem publicznie i to podtrzymuję, że jeżeli pan minister z takim czekiem przyjedzie i te pieniądze dostaniemy realnie, tę halę zaczniemy budować w tym roku, bo tak naprawdę jesteśmy gotowi do ogłoszenia przetargu, mamy wszystkie pozwolenia na budowę, to sam osobiście sfinansuję tablicę, która w tej hali powstanie i będzie napisane, że to dzięki wstawiennictwu ministra edukacji narodowej pana profesora Przemysława Czarnka ta hala stoi. Nie ma w tym żadnego problemu.

Opracowanie: