Brytyjski parlament otwarł swe finansowe księgi, chcąc w ten sposób walczyć z oskarżeniami o finansowe machlojki. Po raz pierwszy publicznie ujawnione sumy zaskoczyły nieco Brytyjczyków.

Od razu pojawiły się zestawienia jasno wskazujące, że wydatki każdego deputowanego kosztują brytyjskich podatników w przeliczeniu na złotówki ponad 800 tys. złotych rocznie.

Składa się na to pensja - prawie 60 tys. funtów rocznie - zwroty kosztów własnych, a na starość znakomita emerytura. Do tego dochodzą jeszcze dotacje na prowadzenie biura we własnym okręgu wyborczym i roczne utrzymanie deputowanego do Izby Gmin wzrasta dwukrotnie.

Każdy ma też prawo wynająć w Londynie mieszkanie, nawet jeśli jego własna posesja znajduje się kilka mil od parlamentu. Otrzymuje na to 20 tys. funtów rocznie. Sporą sumę w budżecie stanowią bilety na samoloty i kolej, parlamentarzyści dostają także dotację na benzynę.