Reżyser Grzegorz Braun nie musi przepraszać Lecha Wałęsy za swój film "Plusy dodatnie, plusy ujemne" - taki werdykt wydał sąd okręgowy w Warszawie . Dokument pokazuje , że Wałęsa był w latach 70. agentem SB o pseudonimie "Bolek". Sędziowie orzekli też, że były prezydent nie musi przepraszać reżysera za książkę "Moja Trzecia RP. Straciłem cierpliwość”. Wałęsa napisał w niej, że Braun stara się go zdyskredytować, działając na zamówienie polityczne.

Sędzia Małgorzata Kuracka gruntownie skrytykowała książkę Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka "SB a Lech Wałęsa". To ta publikacja była osnową filmu Brauna. Sędzia uznała, że książka nie zawiera żadnych istotnych dowodów potwierdzających tezę o współpracy Wałęsy z SB, którą to tezę w związku z tym uznała za nieuprawnioną.

Lech Wałęsa jest wielkim bohaterem, przywódcą ruchu, który wywalczył w Polsce wolność i za życia stał się postacią historyczną - dlatego musi się liczyć z krytyką - także niesprawiedliwą. To paradoksalny aspekt wolności, którą sam wywalczył - dodała sędzia. Jednocześnie oddaliła ona żądanie Wałęsy, by Braun go przeprosił - uznając, że adwersarze używając ostrych słów działali jednak w granicach prawa.

Niesprawiedliwości stało się zadość - komentował Braun po wyroku. Jego zdaniem, sąd zezwolił Wałęsie na kłamliwe pomawianie go, co świadczy o tym, że w Polsce są równi i równiejsi - dlatego zapowiedział apelację. Nie wyklucza jej także pełnomocnik Wałęsy mec. Andrzej Tomaszewski.