W Międzynarodowym Dniu Praw człowieka w ponad 100 miastach Stanów Zjednoczonych odbywają się demonstracje przeciwko możliwej wojnie w Iraku. Poprzednie, pod koniec października zgromadziły około 200 tysięcy uczestników.

Tym razem w demonstracjach wzięło udział znacznie mniej osób. W Waszyngtonie kilkuset demonstrantów przeszło pod eskortą policji ulicami w pobliże Białego Domu. Ich przesłanie było jednoznaczne: Protestujemy, bo czujemy, że ta wojna jest niemoralna. Chcemy zaatakować niewinnych ludzi. Jednostronnie wypowiedziana wojna to katastrofa. Nie sądzę, by Saddam Husajn był zagrożeniem dla nas, tu w Ameryce. Bieda, degradacja środowiska, brak aceptacji dla sposobu, w jaki chcą żyć inni – to prawdziwe zagrożenia.

Dzisiejsze protesty to, jak się ocenia w Stanach Zjednoczonych, próba generalna przed zapowiedzianymi na przyszły miesiąc demonstracjami w dniu Martina Luthera Kinga.

Uczestnicy marszu, pytani, czy ich akcja przyniesie skutek, odpowiadali, że tak. A nawet jeśli nie, to ich obowiązkiem jest podjąć choćby próbę zapobieżenia wojnie.

foto Grzegorz Jasiński RMF Waszyngton

21:30