Pierwszy element kontrowersyjnego parasola antyrakietowego stanął w Fort Greely, bazie amerykańskiej armii na Alasce. System ma przechwytywać pociski balistyczne wystrzelone w kierunku Stanów Zjednoczonych z tzw. krajów bandyckich.

Na Alasce ustawiono wyrzutnię rakiet przeznaczonych do niszczenia nadlatujących pocisków. Jak podkreśla jeden z amerykańskich dowódców, to zaledwie jedna z części skomplikowanego systemu złożonego m.in. z satelitów, radarów, technologii komputerowej i wspólnych wysiłków wszystkich rodzajów wojsk.

Ten system składa się z wielu elementów. Zaangażowane są krążowniki marynarki wojennej, czujniki i satelity sił lotniczych, no i oczywiście to, co mamy tutaj, czyli wojska lądowe. Do końca roku w bazie na Alasce ma zostać zainstalowanych jeszcze pięć wyrzutni rakiet przechwytujących. Inne zostaną rozmieszczone w bazie Vandenberg w Kalifornii.

W ciągu najbliższych pięciu lat Stany Zjednoczone zamierzają przeznaczyć ponad 50 miliardów dolarów na budowę ochronnego parasola antyrakietowego. Ostatnio pojawiły się też informacje, że elementy systemu ulokowane zostaną także w Polsce lub w Czechach i Węgrzech. Rozmowy w tej sprawie trwają.