W kopalni Kazimierz-Juliusz w Sosnowcu wybuchł pożar endogeniczny - informuje reporter RMF FM Marcin Buczek. W nocy z jednego z rejonów ewakuowano 83 górników. Było to konieczne, bo pod ziemią niebezpiecznie wzrosły stężenia tlenków węgla. Na szczęście, nikomu nic się nie stało.

Podziemny pożar wykryto na poziomie 301 m - poinformował Wyższy Urząd Górniczy w Katowicach. W zagrożonym regionie stężenie tlenku węgla blisko dwukrotne przekroczyło dopuszczalne stężenie tego gazu w atmosferze. Przekroczenie norm wykazał osobisty aparat pracownika OUG, później potwierdziły to kopalniane urządzenia - powiedział Krzysztof Król z WUG-u.

Nie wiadomo dlaczego o przekroczeniu dopuszczalnych stężeń tlenku węgla nie zaalarmowały samoczynnie kopalniane urządzenia pomiarowe. Wyjaśni to nadzór górniczy, który nadzoruje także akcję pożarową w kopalni.

Pożary endogenicznego to stosunkowo częste zjawisko w górnictwie, powstają zwykle wskutek samozagrzania się węgla. W tego typu przypadkach zwykle nie występuje otwarty ogień. Pożar jest wykrywany najczęściej przez czujniki wykazujące zwiększoną temperaturę, zadymienie oraz podwyższone stężenia tlenku węgla i innych gazów.

Najczęstszą metodą zwalczania podziemnych pożarów jest odizolowanie od pozostałej części kopalni tamami przeciwwybuchowymi. W odgrodzony rejon, w zależności od sytuacji, można tłoczyć tzw. gazy inertne, np. azot, który wypierając powietrze przyspiesza wygaśnięcie pożaru. Po otamowaniu pożar zwykle wygasa; może to trwać nawet kilka miesięcy.