Dyrektor szpitala psychiatrycznego w Radomiu miał świadomość o nieprawidłowościach w swej placówce, ale nic z tym nie robił. Tak można streścić uzasadnienie zażalenia na decyzję radomskiej prokuratury, która umorzyła śledztwo w sprawie odpowiedzialności szefostwa radomskiej placówki za gwałty na małych pacjentach. Postanowienie zaskarżyła właśnie adwokat reprezentująca rodzinę 9-latka molestowanego w zeszłym roku przez nastoletniego pacjenta.

Mecenas Joanna Parafianowicz twierdzi, że radomska prokuratura, mimo zebrania bardzo obszernego materiału dowodowego, wyciągnęła wnioski sprzeczne z jego treścią. Przypomniała, że w szpitalu psychiatrycznym było 5 kontroli, przeprowadzonych przez różne instytucje nadzorcze. Każda z nich wykazała szereg nieprawidłowości w placówce. Wytykały dyrekcji między innymi niedouczenie personelu (według kontrolerów nie umiał między innymi wypełniać dokumentacji medycznej) oraz niewystarczającą liczbę pracowników na oddziale dziecięco-młodzieżowym.

Inspektorzy zwracali też uwagę na fakt podejmowania decyzji o stosowaniu leków przez pielęgniarki, a także na to, że właśnie leczenie farmakologiczne było priorytetowe. Według kontrolerów, w oddziale - wbrew przepisom - długotrwale przebywali agresywni pacjenci. Właśnie jeden z nich miał się dopuścić molestowania dzieci. Dyrekcja - jak twierdzi mecenas Parafianowicz - odnosiła się do tych zarzutów, więc miała świadomość nieprawidłowości, jednak jeśli chodzi o naprawę sytuacji, zdecydowała jedynie o kosmetycznych zmianach np. zamontowaniu parawanów w łazienkach.

Według prawniczki - to wszystko sprawia, że postanowienie o umorzeniu śledztwa należy zaskarżyć. Prokuratura prowadziła postępowanie dotyczące niedopełnienia obowiązków lub przekroczenia uprawnień przez szefostwo placówki.

16-latek musi się leczyć


W listopadzie informowaliśmy, że 16-letni Damian C., który wykorzystywał seksualnie dzieci w radomskim szpitalu psychiatrycznym, został zamknięty w zakładzie leczniczo-wychowawczym. Taką decyzję podjął sąd rodzinny w Jędrzejowie, który jako drugi - obok radomskiej prokuratury - zajmował się bulwersującą sprawą. 16-latek trafił do Krajowego Ośrodka Psychiatrii Sądowej w Garwolinie.

O sprawie zrobiło się głośno na początku maja 2012 roku. Wtedy matka 9-letniego chłopca poinformowała, że jej dziecko było molestowane w szpitalu psychiatrycznym. Kobieta wyjaśniała, że zostawiła chłopca na obserwację w placówce przy ulicy Krychnowickiej w Radomiu po rozmowie z pedagogiem szkolnym. Jej syn miał bowiem problemy emocjonalne. Kiedy następnego dnia zadzwoniła do synka, ten zaczął płakać, mówiąc, że ktoś mu "zrobił krecika". Początkowo nie chciał opowiadać, co się wydarzyło. Okazało się jednak, że 16-latek dwukrotnie brutalnie napastował dziecko. Chłopczyk bronił się, jak umiał - opowiadała matka. Niestety, tamten był silniejszy - mówiła.