Pojechali na wakacje z bankrutem, teraz muszą wracać do kraju. Prawie pół tysiąca klientów biura Sky Club, które ogłosiło upadłość, wróci dziś do Polski. Za granicą wciąż pozostaje jednak 1,4 tys. osób, które wykupiły wypoczynek w tej firmie.

Zobacz również:

Najwięcej osób - ponad 200 - przyleci z Hiszpanii. To turyści, którzy wyjechali na Costa Brava, do Gerony i Barcelony. Ci klienci przylecą do Warszawy, Poznania, Katowic i Gdańska. 160 osób ma wrócić natomiast z greckiego Rodos. Ich samoloty wylądują w Katowicach i w Warszawie.

Do kraju nad ranem ściągniętych zostało też dziś prawie 80 wczasowiczów z Bułgarii. Do Polski przed terminem muszą wracać ci turyści, którzy nie mają opłaconych hoteli. Ewakuacja klientów biura-bankruta pochłonęła do tej pory już ponad 3 miliony złotych.

Sprawa Sky Club w prokuraturze

Warszawska prokuratura okręgowa wszczęła już postępowanie sprawdzające związane z upadłością biura podróży Sky Club. To efekt doniesienia marszałka województwa mazowieckiego. Chodzi o podejrzenie celowego oszukiwania turystów i sprzedawania im wycieczek, gdy władze biura wiedziały, że wyjazdy nie dojdą do skutku. Na razie prokuratorzy wystąpią do Sky Clubu o dokumenty finansowe, a także o materiały zgromadzone w urzędzie marszałkowskim. Ponieważ to postępowanie sprawdzające nie mogą przesłuchać właścicieli biura podróży. Prokuratura ma teraz 30 dni na podjęcie decyzji, czy zostanie wszczęte śledztwo w tej sprawie.

Według oceny Krajowego Rejestru Długów (KRD) upadek Sky Club to kolejne, ale najprawdopodobniej nie ostatnie bankructwo w branży turystycznej w tym roku. Łącznie w Krajowym Rejestrze Długów notowanych jest łącznie 446 zadłużonych biur podróży - prawie jedna piąta wszystkich działających w Polsce.

Biuro Sky Club, organizujące wyjazdy także pod marką Triada, ogłosiło upadłość we wtorek. Wówczas za granicą przebywało około 6 tysięcy turystów, którzy wykupili wycieczki w tej firmie. Niektórzy z nich mogli dokończyć wakacje, ponieważ ich hotele zostały opłacone, inni musieli wracać do kraju.