Na dwa lata więzienia w zawieszeniu na trzy - skazał wczoraj krakowski sąd dwóch byłych funkcjonariuszy MO i SB, oskarżonych o utrudnianie śledztwa w sprawie śmierci Stanisława Pyjasa. W uzasadnieniu wyroku sędzia Barbara Sroka podkreśliła, że działania oskarżonych w znaczny sposób utrudniły wyjaśnienie wszystkich okoliczności popełnienia przestępstwa.

Proces w tej sprawie trwał od lipca ubiegłego roku. Oskarżeni do końca nie przyznali się do winy. „Nie planowałem i nie popełniłem zarzucanego mi przestępstwa” – tak zgodnie i konsekwentnie odpowiadali obaj mężczyźni na stawiane w sądzie zarzuty. Co więcej, mężczyźni twierdzili że dołożyli wszelkich starań by wyjaśnić przyczyny śmierci Pyjasa. Jan B. mówi, że śmieć była nieszczęśliwym wypadkiem. Jan Widacki, obrońca mężczyzn, twierdzi, że SB nie miała żadnego związku ze śmiercią Pyjasa. "Nie tylko moi klienci ale Służba Bezpieczeństwa nie była zainteresowana utrudnianiem tego akurat śledztwa." – powiedział naszemu reporterowi mecenas Widacki. Prokurator domagał się kary dwóch lat więzienia z zawieszeniem kary na pięć lat. Obrońcy oskarżonych wnieśli o uniewinnienie. Sąd uznał jednak, że mężczyźni udzielali fałszywych informacji oraz próbowali tuszować śledztwo tak, by nie udało się ustalić, że Służba Bezpieczeństwa interesowała się Pyjasem i mogła mieć związek z jego śmiercią. "Oskarżeni wprawdzie nie mieli pewności, że zostało popełnione przestępstwo na osobie Stanisława Pyjasa, ale jednocześnie dysponowali taką wiedzą, która pozwalała przypuszczać, że przestępstwo mogło zostać popełnione” –uzasadniała wyrok sędzia Barbara Sroka. Obrońca oskarżonych mecenas Jan Widacki był zaskoczony wyrokiem. "Wyrok jest niesprawiedliwy. Co więcej, uważam, że jest absurdalny. Będziemy się starać wykazać to w apelacji" – powiedział Widacki. Jeden ze skazanych, Jan B. powiedział naszemu reporterowi, że spodziewał się takiej decyzji sądu. "Szkoda, że tyle czasu trwał proces. Trzeba było od razu przepisać akt oskarżenia" – powiedział były funkcjonariusz MO. W sądzie był nasz reporter Marek Balawajder. Posłuchaj jego relacji:

Ten wyrok nie wyjaśnia okoliczności śmierci studenta Uniwersytetu Jagiellońskiego. Wciąż nie wiadomo kto zlecił i kto pobił Stanisława Pyjasa. Także zdaniem Leona Kieresa, szefa IPN-u ten wyrok nie skończy sprawy. "Oddział krakowski będzie te sprawę drążył. Nie zostawimy tego bez udzielenia szczegółowych odpowiedzi, zwłaszcza na okoliczności, które były związane z tą śmiercią. W pierwszej kolejności, po przejęciu akt służb specjalnych ja te akta odtajnię" – mówił Leon Kieres. Akta w sprawie śmierci Pyjasa najprawdopodobniej jeszcze w tym roku trafią do krakowskiego IPN-u.

Ciało, związanego z opozycją studenta Uniwersytetu Jagiellońskiego, Stanisława Pyjasa znaleziono 7 maja 1977 roku w bramie kamienicy przy ulicy Szewskiej w Krakowie. Prokuratura umorzyła wówczas sprawę, twierdząc, że Pyjas spadł ze schodów. Śledztwo podjęto na nowo w 1991 roku i ustalono, że student został śmiertelnie pobity, jednak w 1999 roku umorzone je z powodu niemożności wykrycia sprawców.

Na zdjęciu: Oskarżeni Jan B. i Zbigniew K. Foto: Piotr Bukowski RMF Kraków.

6:30