Pamiątki z dawnych lat, źródło sentymentalnych wspomnień, a dla niektórych nadal główny środek przemieszczania się – mowa o polskich samochodach z czasów PRL. Zobacz fotogalerię pięknych, starych samochodów.

Na początek przyjrzymy się Tarpanowi. To połączenie Żuka i Warszawy z silnikiem Fiata 125 zostało skonstruowane na początku lat siedemdziesiątych. W założeniu miał to być lekki osobowo-towarowy samochód dla rolników. Mimo wielu modernizacji żywot auta zakończył się 14 lat temu, kiedy z fabryki wyjechał jego ostatni egzemplarz.

Nasz reporter niedaleko Ostrołęki odnalazł jednego z użytkowników Tarpana. On jednak do dawnego auta nie ma sentymentu. Narzeka, że Żuka przerobiono na „badziewie”. - Przesiąść się z Żuka na Tarpana to tak, jak przesiąść się z malucha na Fiata - opowiada. Posłuchaj:

Nie sposób tu pominąć auta, które wciąż jest reprezentowane na polskich drogach przez wiele egzemplarzy. Mowa o Fiacie 126 p, popularnie zwanym „maluchem”. Jego pierwszy model zjechał z taśmy 6 czerwca 1973 roku. Ten „sukces włoskiej myśli technicznej w polskim opakowaniu” kosztował blisko 70 tysięcy złotych. Wówczas statystyczny Polak zarabiał około 3-4 tysięcy. Mimo to kolejki do przedpłat pękały w szwach.

Maluch jeździł po drogach nie tylko Europy, ale także Ameryki Południowej i Afryki. Startował nawet w rajdzie Monte Carlo – oczywiście poza konkursem. Specjalnie dla niego stworzono natomiast wyjątkową klasę w Rajdzie Polski.

Dla wielu maluch stał się autem kultowym. Zakochani w małych fiatach szoferzy udoskonalają w nim, co tylko się da, tworząc w ten sposób zupełnie nowy, wyjątkowy egzemplarz. - Zmodyfikowane jest praktycznie wszystko, począwszy od zawieszenia, przez silnik, po hamulce - wylicza Marek Janota, który ze swego malucha uczynił prawdziwe cacko.

Miłośnicy małych fiatów cieszą się, że ich auta wciąż mogą startować w wielu amatorskich rajdach. Szkoda tylko, że nie można kupić nowego malucha – wzdychają. Części są jednak na tyle dostępne, że konstruktorzy mogą sami zbudować malucha praktycznie od zera.

Pięknym, starym samochodem jest Warszawa. Nasz reporter znalazł okaz tej marki w Łodzi. Ta łódzka Warszawa ma już ponad pół wieku. Została wyprodukowana w 1951 r. na Żeraniu. W środku ma wystrój socrealistyczny z dużym zegarem w miejscu deski rozdzielczej. Samochód jest sprawny i może przewieźć nawet 7 osób. Posłuchaj:

Po polskich drogach jeżdżą jeszcze Syrenki. Jedną z nich z 1975 r. można znaleźć w Warszawie. Jak mówią właściciele tego okazu, Syrenki już wymierają w Polsce i jej posiadanie to przepustka do innego świata - świata entuzjastów, dla których samochód jest tylko pretekstem do spotkania. Właściciele Syren kochają je za ich niebywałe kształty i możliwość dowolnego przerabiania. Posłuchaj:

Słynną czarną Wołgę można jeszcze podziwiać na ulicach rosyjskiej stolicy. Nasz moskiewski korespondent znalazł Wołgę w Muzeum Dymitrija Łomakowa. Tam można także podziwiać inne cuda motoryzacji, jak na przykład Warszawy. Prawdziwym białym krukiem wśród eksponatów jest Pobieda Kabriolet. W całym byłym Związku Radzieckim jest ich zaledwie 50. Jego cena to 50 tys. złotych. Zwykłą Wołgę czy Moskwicza można kupić już za kilka tysięcy złotych. Znalezienie jakiegoś archaicznego samochodu w Rosji, wbrew pozorom, nie jest trudne, bo rosyjski przemysł samochodowy nadal produkuje Wołgi, Łady Samary lub odpowiednik polskiego Fiata 125p.

Niestety historia polskiej motoryzacji nie prezentuje się tak dobrze, jak u naszych wschodnich sąsiadów. O dawnych sukcesach Fabryki Samochodów Osobowych pamięta już niewielu. Właśnie w FSO 45 lat temu powstał rewolucyjny projekt sportowej Syreny. Zachwycali sie nim nawet Włosi. Niestety później prototyp tej nietypowej Syreny zniszczono, bo był niepolityczny i za drogi na możliwości systemu. Kolejne projekty samochodów, takich jak Ogar czy Wars, też były odrzucane z tych samych przyczyn. W FSO takich prototypów powstało kilkanaście, niektóre z nich można zobaczyć w warszawskim Muzeum Techniki i na naszej stronie w Fotogalerii.