"Nie chcę tej sytuacji bronić. Było do przewidzenia, że może bulwersować, a na pewno, że będzie wykorzystana do frontalnego ataku przez totalną opozycję" - stwierdził w Popołudniowej rozmowie w RMF FM poseł Prawa i Sprawiedliwości Janusz Śniadek pytany o zatrudnienie syna ministra Mariusza Kamińskiego w Banku Światowym.

Podejmowanie tematu aborcji przed wyborami parlamentarnymi byłoby wysoce nieroztropne - stwierdził Janusz Śniadek. Zawsze, jak się chciało rozpętywać kłótnie, awantury, w sferze publicznej, politycznej jednym z żelaznych tematów jest kwestia aborcji - zauważył gość Marcina Zaborskiego. 

W internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM Marcin Zaborski pytał swojego gościa o słowa wicepremiera Piotra Glińskiego, który na łamach tygodnika "Wprost" porównywał język opozycji wobec PiS do propagandy goebbelsowskiej. Może były za daleko idące, natomiast ja w jakimś sensie rozumiem emocje pana premiera, bo dokładnie dzisiaj w naszej rzeczywistości mamy do czynienia z taką sytuacją, taką formułą, takim językiem, gdzie próbuje się PiS czy sympatyków PiS (...) odczłowieczać, poniżać i w tym sensie ma rację - mówił Janusz Śniadek. Poseł PiS podkreślał, że wicepremier odnosił się tylko do języka.


Prowadzący rozmowę pytał też o to, ile parlamentarzysta płaci za prąd. Są to sumy powyżej 200 złotych - ale nie wiem, czy są to miesięczne czy za dłuższy okres - przyznał Śniadek. Czy nie obawia się podwyżek cen w związku z nowymi taryfami? Znam zapowiedzi ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego, że dla odbiorców indywidualnych bez względu na ich zamożność czyli dochody, te podwyżki mają być rekompensowane - tłumaczył. Na antenie RMF FM Śniadek zobowiązał się zapytać o podwyżki cen prądu na środowym posiedzeniu klubu parlamentarnego PiS.

Marcin Zaborski, RMF FM: Poseł PiS Janusz Śniadek z nami. Dobry wieczór.

Janusz Śniadek: Dobry wieczór Państwu, witam pana.


Dzieci polityków są zdolne i wykształcone. Muszą gdzieś przecież pracować. Tak mówią dziś pana koledzy. To a propos syna ministra Kamińskiego i jego pracy w Banku Światowym, z rekomendacji NBP. Powie pan dzisiaj: Nie czepiajcie się naszych dzieci?

Nie powiem w ten sposób, natomiast ja też mam syna i wiem, że sytuacja dzieci jest na pewno przedmiotem troski rodziców. Na szczęście ja nie musiałem, oprócz odpowiedniego przygotowania, wykształcenia, wychowania, w żaden sposób ingerować czy pomagać w karierze zawodowej syna. 

Gdyby 30-letni syn któregoś z ministrów rządu PO dostał pracę w Banku Światowym z rekomendacji NBP, przyklasnąłby pan czy jednak pytał - o co tu chodzi?

Wie pan, odpowiem odwrotnie, że nakładanie pewnej sankcji czy wykluczanie takiej kariery osobistej dzieciom, tylko dlatego, że są dziećmi polityków, jest też nie do końca słuszne. Natomiast myślę, że tu kluczowym byłoby czy jakakolwiek ingerencja ojca w to była, chociaż wcale nie wykluczam takiej sytuacji, że to niektórzy z pracowników banków, chcąc zaskarbić sobie jakieś względy, mogli taką decyzję... A w każdym razie takie przypuszczenie się tutaj rodzi.

To a propos, rzeczniczka PiS Beata Mazurek mówi dzisiaj, że ani kierownictwo Prawa i Sprawiedliwości, ani prezes Jarosław Kaczyński nic o tej sprawie nie wiedzieli. To jest ciekawe o tyle, że jeden z głównych zainteresowanych, pan minister Kamiński, jest wiceprezesem PiS - czyli członkiem ścisłego kierownictwa. 

No tak, ale wie pan, znając różne, dziwne relacje, ja się zastanawiam też... Przepraszam, rozmawiamy tutaj dość swobodnie. Ja też o tej sprawie, prawdę powiedziawszy, usłyszałem gdzieś tam między wierszami dzisiaj rano. Teraz pan mnie o to pyta, ja nawet się bliżej nie przyglądałem informacjom na ten temat. Stad tutaj mówię zupełnie hipotetycznie. Jeszcze raz wrócę do tego: wcale bym się nie zdziwił, gdyby także ojciec nie wiedział o tym, że syn gdzieś tam aplikuje czy ubiega się... 

Tak samo pan wierzył, że premier Tusk nie interesuje się karierą zawodową swojego syna, panie pośle, prawda?

Ale tak tłumaczył.

I pan w to wierzył?

No byłem bardzo sceptyczny, akurat wie pan...

Ale ministrowi Kamińskiemu pan wierzy...

Ale w sytuacji takiej, kiedy również syn pana Tuska, że rozmawiali z ojcem o tym Amber Gold...

Tomasz Siemoniak pyta dziś na Twitterze: Kto w to uwierzy? Syn wiceprezesa PiS-u objął z nadania prezesa NBP stanowisko w banku Światowym za 200 tys. dolarów rocznie, i nikt w PiS tego nie wie. Premier, MSZ, minister finansów, Agencja Wywiadu. Hasztag: tektura. 

Wie pan, nie chcę tej sytuacji bronić. Jest oczywiste, zresztą z tego co się dzieje, było do przewidzenia, że ona może bulwersować, a na pewno że będzie wykorzystana do frontalnego ataku przez totalną opozycję i choćby z tego powodu trzeba było zachować ostrożność i uniknąć tego. I właśnie dlatego zaczynam snuć to przypuszczenie, że być może ta wiedza nie dotarła do władz politycznych, bo gdyby tak się stało, z cała pewnością by zareagowano...

Czy dzisiaj minister Kamiński, a propos reakcji panie pośle, powinien wyłączyć się z wyjaśnienia sprawy KNF właśnie w związku z tym, co się wydarzyło?

Przepraszam, nie rozumiem, z jakiej sprawy miałby się wyłączać?

Opozycja pyta tak: Jak minister Kamiński ma badać to, co działo się w KNF i prześwietlać działanie odwołanego szefa komisji, którego głośno broni Adam Glapiński - prezes NBP, skoro właśnie NBP wysłał syna ministra do pracy w Banku Światowym

Wie pan, to jest wysysanie jak gdyby z palca i stawianie takich argumentów. Ja odpowiem panu jeszcze raz: właśnie z tego powodu, że ta sytuacja była do przewidzenia, że choćby w wyborach samorządowych... Zresztą, co daleko szukać. Jeśli chodzi o wynagrodzenia posłów i senatorów, parlamentarzystów - zostały obcięte. Tutaj jest absolutny rygoryzm. Również w kwestii kandydowania - zostali usunięci z naszych list kandydaci - znakomici skądinąd - którzy w wyborach samorządowych mogliby z całą pewnością przysporzyć nam dużą ilość głosów, tylko dlatego, że w różnych podmiotach ich zarobki były relatywnie wysokie. Tutaj jestem absolutnie pewien, że w kierownictwie Prawa i Sprawiedliwości ta pewna asceza czy rygoryzm jest na tyle duży, że gdyby była jakakolwiek wiedza na ten temat, na pewno by zareagowano, żeby uniknąć tej burzy politycznej, którą się teraz próbuje wywoływać wokół tego.


Zupełnie inny temat i zupełnie inna burza. Panie pośle, Prawo i Sprawiedliwość nie chce już zmieniać przepisów o aborcji?

Nie odpowiem, jakie...

Długa cisza w radiu. Wymowna.

Po prostu ja nie znam w tej chwili oficjalnego stanowiska kierownictwa Prawa i Sprawiedliwości w tej sprawie.

Niemal dokładnie rok czeka na rozpatrzenie w Sejmie obywatelski projekt "Zatrzymaj aborcję". Finału, czyli głosowania na sali plenarnej nie widać. Kiedy finał, panie pośle?

Odpowiem panu w ten sposób: Podejmowanie tematu aborcji przed wyborami parlamentarnymi byłoby wysoce nieroztropne, rozpętywanie tego tematu...


Do wyborów nic się nie wydarzy, panie pośle?

Bym się bardzo zdziwił. Bym się bardzo zdziwił, gdyby tak było.

Naprawdę?

Również sam fakt, że próbuje nam się wrzucać tego rodzaju tematy właśnie w bardzo takich napiętych i trudnych okresach wyborczych najlepiej świadczy... Zawsze, jak się chciało rozpętywać kłótnie, awantury, w sferze publicznej, politycznej jednym z żelaznych tematów jest kwestia aborcji. 

Panie pośle, kto przyniósł do Sejmu ten projekt? 

To jest projekt obywatelski.

Obywatele. Ci obywatele - 800 tysięcy osób i autorzy tej ustawy chcieli rozpętać burzę przed wyborami? 

Nie, dużo bardziej doszukuję się takiej intencji w podnoszeniu przez pana tego tematu w tej chwili.

A, to ja chcę wywołać burzę? Nie, nie. Panie pośle, bądźmy sprawiedliwi. 

Tak.

Ten projekt trafił do Sejmu niemal dokładnie rok temu.

Tak.

Do wyborów były wtedy dwa lata. Mówienie dzisiaj, że ja chcę wywołać burzę w związku z tą sprawą jest cokolwiek niesprawiedliwe. Ale krocząc dalej. Pan prezydent już zadeklarował, że jest gotów podpisać taką ustawę. Ustawę, która zakaże aborcji eugenicznej. Większość w Sejmie, słowo prezydenta, a PiS nie zamierza dokończyć sprawy?

Odpowiem panu w taki sposób, że ja również wewnętrznie jeśli chodzi o mój światopogląd i moje zasady, absolutnie podpisałbym się pod zakazem aborcji z przyczyn eugenicznych. Tu nie mam cienia wątpliwości...

Tylko że dzisiaj mówi pan, że do wyborów jednak się w tej sprawie nie stanie. Podobnie jak europoseł PiS prof. Ryszard Legutko, który to powiedział.

... natomiast moje doświadczenie polityczne z iluś lat pokazuje, że w tej chwili jedynym istotnym politycznie skutkiem wprowadzenia i procedowania tej ustawy byłoby rozpętanie ponownie wojny wokół aborcji.

Komentarze w internecie. Bo to, co pan teraz mówi, mówił wcześniej prof. Legutko, że pewnie czy na pewno do wyborów nic się nie wydarzy. Na przykład takie: "Głosowałam na PiS, ponieważ obiecali bronić życia jako największej wartości. Okłamali nas. Wychodzi na to, że wszystko jest ważne, tylko nie człowiek. Dlatego nie oddam głosu na PiS.

Wie pan, ja odpowiem w taki sposób, że jeśli się uważa, że wyłącznie kwestia regulacji prawnych, które też są omijane, ma być jedynym zabezpieczeniem, a nie ludzkie serca i sumienia i właśnie to poczucie odpowiedzialności przed Bogiem, to my nie naprawimy tego świata. Bo prawem nie uregulujemy wszystkiego.

(m, mn, kp)