Od Gazy po Jerozolimę tysiące Izraelczyków utworzyło wczoraj "żywy łańcuch". Trzymając się za ręce protestowali przeciwko planom Ariela Szarona, który chce zlikwidować osiedla żydowskie w Strefie Gazy i wycofać stamtąd wojsko.

Łańcuch rozciągał się od osiedla Nissanit, w Strefie Gazy, po Ścianę Płaczu w Jerozolimie; to dystans ponad 90 kilometrów. Wg organizatorów w proteście udział wzięło ponad 150 tys. osób, czyli tyle samo, co dwa miesiące temu w Tel Awiwie w wielkiej demonstracji poparcia dla planów Szarona.

Skala tych dwóch demonstracji pokazuje, jak bardzo społeczeństwo izraelskie jest podzielone w kwestii osiedli żydowskich na terenach palestyńskich i jak wielkie emocje wywołują plany Szarona. Zwolennicy likwidacji osiedli uważają, że tylko w ten sposób można będzie doprowadzić w końcu do pokoju z Palestyńczykami.

Kiedy dzisiejsza demonstracja dobiegała końca, Palestyńczycy ostrzelali z moździerzy największe osiedle żydowskie w Strefie Gazy - Newe Dekalim - raniąc kilku Izraelczyków, w tym co najmniej dwoje dzieci.