"Liczyła się tylko kasa, a nie bezpieczeństwo ludzi bawiących się w klubach" - tak o byłych już dyskotekach przy Wielopolu 15 w Krakowie mówi pracownik jednej z nich. Blisko dwa tygodnie temu zawaliły się tam schody, 29 osób zostało rannych a prawie 2 tysiące trzeba było ewakuować. Po wypadku wyszło na jaw, że właściciel kamienicy nie miał zgody na prowadzenie w budynku klubów muzycznych a sam stan techniczny nieruchomości był opłakany.

Jak mówi pracownik klubu, liczyły się tylko zyski, które trafiały do kieszeni właściciela kamienicy i właścicielki klubów. Panowało przekonanie, że nie sensu inwestować w remonty, skoro ludzie i tak przyjdą bawić się na Wielopole. Dlatego malowano tylko ściany a schody popadały w ruinę. Schody były generalnie zniszczone, popękane, wsporniki były poodrywane, nikt tego nie naprawiał i poprawiał. To było w stanie opłakanym. Powiedzmy sobie szczerze od paru lat nikt z tym nic nie robił - mówi osoba prosząca o anonimowość, a przez lata związana z Wielopolem 15.

Rozmówca reportera RMF FM dodaje, że kilka tygodni temu postanowiono "ulepszyć" schody, przykręcając do nich antypoślizgowe nakładki. Żeby było taniej, zrobili to sami pracownicy klubów. Wywiercili dziury osłabiając konstrukcję co doprowadziło do katastrofy budowlanej.