W jaki sposób madrycka operacja terrorystów umknęła uwadze tajnych służb - zastanawiają się media w Europie. W czwartkowych zamachach w stolicy Hiszpanii zginęło 201 osób, a ponad 1500 zostało rannych.

Pytań jest bardzo wiele: np. w jaki sposób islamiści zdobyli materiał wybuchowy wyprodukowany miesiąc wcześniej w północnej Hiszpanii i dlaczego nikt nie zauważył jego braku - zastanawia się hiszpański dziennik „El Pais”.

"El Mundo" pisze z kolei, że w grupie podejrzewanych jest aż 20 Marokańczyków. Według informacji marokańskiego rządu mogą oni mieć także związek z zamachami w Casablance z ubiegłego roku.

Policja jest przekonana, że madrycki atak przeprowadziło co najmniej sześciu Marokańczyków. Na razie udało się złapać jednego - Dżamala Zugama. Ten 30- letni mężczyzna został aresztowany w sobotę; policja poszukuje teraz jego pięciu współpracowników, również z Maroka.

Dlaczego, pomimo ostrzeżeń marokańskiej służby bezpieczeństwa Hiszpanie zignorowali działalność Dżamala Zugama? O współpracy tego człowieka z islamskimi terrorystami było wiadomo już 2001 roku, mógł uczestniczyć w przygotowaniach ataków z 11 września. W ubiegłym roku marokańskie służby bezpieczeństwa ostrzegły Madryt, że Zugam jest "szczególnie niebezpieczny".

Pojawiły się doniesienia, że Zugam był powiązany z grupą, która przeprowadziła zamachy w Casablance w maju ubiegłego roku. Zginęło w nich 45 osób. Członkiem tej grupy był znajomy Zugama, Francuz Pierre Robert. Marokański sąd skazał go na dożywocie.

W czasie procesu Robert twierdził, że został wynajęty przez francuski wywiad DST, by rozpoznać środowisko ekstremistów islamskich. Ta współpraca miała trwać od 5 lat. Jednak Francuz nie mógł przedstawić żadnych dowodów na swą tajną działalność. Jedynego agenta, z którym się kontaktował znał jedynie z pseudonimu, jako "Pana Luca". Francuskie władze twierdzą, że to brednie, a Robert jest niezrównoważony psychicznie.

12:55