Andrzej Lepper nie stawił się dziś w sądzie. Na następną rozprawę ma zostać doprowadzony przez policję.

Andrzej Lepper nie stawił się dzisiaj przed łódzkim sądem, bo termin

rozprawy kolidował z jego związkowymi obowiązkami. Tak przynajmniej tłumaczył powody swojej nieobecności w rozmowie z siecią RMF.

Lider Samoobrony miał stanąć przed sądem w Łodzi za nazwanie byłego ministra spraw wewnętrznych Janusza Tomaszewskiego bandytą z Pabianic i określenie rządu mianem "anty-polskiego, anty-ludzkiego i reżimowego". Ponieważ się nie pojawił, sąd postanowił, że na następną rozprawę pod koniec miesiąca doprowadzi go policja. Dzisiaj Lepper zamiast do Łodzi jedzie do Pragi na zjazd chłopskich partii byłego układu RWPG. Twierdzi też, że powiadomił o tym sąd.

Co do kolejnej rozprawy - którą zaplanowano za miesiąc - już teraz Lepper zapowiada, że będzie wtedy jeszcze dalej, bo... w Indiach. "Jeśli policja chce mnie doprowadzić do sądu - to zapraszam do Indii - powiedział lider Samoobrony.

Jeśli chodzi o łódzką sprawę to Lepper nie przyznaje się do winy. Dodajmy, że za zniesławienie władz państwowych grozi mu do dwóch lat więzienia.

Wiadomości RMF FM 13:45