Holenderski statek-klinika aborcyjna wciąż stoi na gdyńskiej redzie. W nocy "Langenort" wpłynął na teren portu, ale nie dobił do brzegu. Jednostka zawróciła i wycofała się na redę. Wcześniej statek próbował zawinąć do portu we Władysławowie, ale ze względu na sztorm, nie zgodził się na to kapitanat portu.

Statek holenderskiej organizacji Women on Waves, na którym zorganizowano klinikę aborcyjną, miał wczoraj wpłynąć do portu we Władysławowie. Plany te pokrzyżował silny sztorm. "Langenort" przez kilka godzin czekał na redzie, a następnie płynął wzdłuż Półwyspu Helskiego, około 4-5 mil od brzegu. Ostatecznie przybił do Gdyni, skąd ponownie wycofał się na redę.

Wieczorem, gdy jednostka wpływała do portu w Gdyni w jej stronę poleciały jajka. A działacze Młodzieży Wszechpolskiej i Ligi Polskich Rodzin wykrzykiwali: „mordercy”, „gestapo”.

Przed północą przedstawicielki organizacji kobiecych złożyły w komisariacie policji we Władysławowie skargę o "przestępstwie groźby karalnej" na działaczy LPR i MW. Według szefowej Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, Wanda Nowicka działacze LPR mieli publicznie grozić osobom zaangażowanym w akcję "obywatelskim aresztem". Mieli także zapowiedzieć, że zablokują zaplanowaną na dzisiaj we Władysławowie konferencję prasową feministek.

Posłuchaj relacji reportera RMF Adama Kasprzyka:

11:50