Cztery osoby, w tym zamachowiec-samobójca, zginęły, a kilkadziesiąt zostało rannych we wczorajszym wybuchu w Netanii w Izraelu. Zamachu dokonał Palestyńczyk przebrany za izraelskiego żołnierza. Terrorysta odpalił ładunek na zatłoczonym targu w centrum miasta. Do zamachu przyznała się organizacja Hamas.

Według izraelskiego radia służby bezpieczeństwa już kilka godzin przed zamachem miały informację, że w Netanii może dojść do ataku terrorystycznego, mimo to nie udało się uniknąć tragedii.

Izrael odpowiedzialnością za zamach obciążył Autonomię Palestyńską. Ktokolwiek myślał, że kampania palestyńskiego terroru przeciw Izraelczykom się skończyła, kompletnie się mylił - mówił tuż po zamachu David Baker, współpracownik premiera Ariela Szarona.

Nie wiadomo, czy Izrael zdecyduje się na odwet za wczorajszy atak. Dwa tygodnie temu po zamachu na przedmieściach Tel Awiwu, armia izraelska miała przeprowadzić akcję wojskową w Strefie Gazy, ale w ostatniej chwili ją odwołano. Pod koniec marca po zamachu w Netanii, w którym zginęło 29 osób, Izrael rozpoczął 5-tygodniową ofensywę na Zachodnim Brzegu.

Do zamachu w Netanii doszło zaledwie kilka godzin po tym, jak izraelski minister spraw zagranicznych Szimon Peres przedstawił swój plan pokojowy. Zakłada on centralizację palestyńskich sił bezpieczeństwa, a następnie szybkie utworzenie państwa na terenach kontrolowanych teraz przez Autonomię.

Foto: Archiwum RMF

07:25