Australijski premier John Howard, przebywający w Indonezji, został wygwizdany i zakrzyczany przez krewnych ofiar ubiegłotygodniowego zamachu terrorystycznego na wyspie Bali. Australijczycy zarzucili Howardowi, że proces identyfikacji ofiar opóźnia się, brakuje informacji, a rodziny zabitych pozostawiono bez żadnej pomocy.

Przybył pan tu za późno, to jakiś żart - krzyczał na Howarda mężczyzna, którego bratanica zginęła w eksplozji.

Na australijskie władze sypią się również gromy za to, że nie ujawniły ostrzeżeń o planowanych zamachach, które otrzymały między innymi od Stanów Zjednoczonych.

Żaden z raportów wywiadowczych nie ostrzegał o tym zamachu. Chcę jednak podkreślić, że teraz sytuacja stała się jeszcze bardziej niebezpieczna niż w przeszłości, przed atakiem. Dlatego doradzamy Australijczykom, by nie wybierali się do Indonezji - odpierał ataki Howard.

Przypomnijmy. W ataku na wyspie Bali zginęło prawie 200 osób, a około 300 zostało rannych. Zdecydowana większość to australijscy turyści.

10:15