W polskich lasach brakuje drzew do wyrębu. Efekt? Bankructwa małych tartaków. Większe firmy także są zaniepokojone. Szef Lasów Państwowych uspokaja: nie będzie większego limitu na wycinki drzew.

Od kilku miesięcy polskie drzewo, które jest bardzo dobrej jakości, cieszy się gigantycznym wzięciem. Część trafia do dużych odbiorców, którzy podpisali z Lasami Państwowymi długoterminowe kontrakty, a część na eksport. Brak drzewa najbardziej odczuwają tartaki, z których wiele musiało przerwać produkcję.

Limit drzew, które można wyciąć, został już w tym roku zwiększony i to o 1,5 mln metrów sześciennych. Tyle można było zrobić, by nie złamać przepisów i oszczędzać las.

Nadal w Polsce wycina się rocznie 80 proc. tego co przyrasta, więc właściwie zapasy stale się powiększają – uspokaja Janusz Dawidziuk. W tym roku pozyskujemy rekordową w powojennej historii wielkość około 28,4 mln metrów sześciennych. I mimo wszystko brakuje. Brakuje, bo wysoki kurs euro sprzed kilku miesięcy nakręcił koniunkturę. Mniejsze firmy, zamiast na dwie, pracowały na trzy zmiany. Pozostałe zwiększały jeszcze swoje kontrakty.

Szef Lasów Państwowych podpowiada małym tartakom zakładanie stowarzyszeń i import drewna z zagranicy. Czy to dobre rozwiązanie? Jak dowiedział się nasz reporter – Witold Odrobina, bez drewna – właściciele tartaków nic nie zdziałają.