Wczoraj po tragedii można było mówić w Hiszpanii o bólu, wściekłości, bezsilności, dziś mówi się o lęku. Hiszpanie się boją. Jak to napisał jeden z hiszpańskich komentatorów, nigdy jeszcze nie modliłem się o to, aby ETA przyznała się do zamachu.

Prawie całe wydania hiszpańskich gazet zostały poświęcone wczorajszej tragedii; zdjęcia rannych, zabitych, czołówki z czerwonymi literami na czarnym tle i powtarzające się we wszystkich gazetach to samo pytanie ETA czy al-Qaeda?

Ponadto dzienniki sugerują, że tragedię można było przewidzieć i jej zapobiec. ETA po raz ostatni próbowała atakować Madryt 28 lutego, zaś bin Laden kilkakrotnie zapowiadał, że zaatakuje Hiszpanię dlatego autorzy artykułów są zgodni, że coś bardzo ważnego wymknęło się uwadze policji i służb specjalnych.

W komentarzach pojawia się także wątek, że współwinni wczorajszej tragedii są politycy, a przede wszystkim rząd, który zerwał dialog z Krajem Basków i włączył się do konfliktu w Iraku.

Rząd wprawdzie upiera się, że winne jest ETA, ale gazety przypominają, że przed zamachem na barceloński supermarket – dotychczasowy najkrwawszy atak Basków - terroryście telefonicznie 4-krotnie ostrzegali, że w podziemnym parkingu ukryta jest bomba. Czy to możliwe, że zapomnieli ostrzec wczoraj - pytają?

Coraz więcej szczegółów wskazuje, że za zamachami nie stała ETA. W śledztwie prowadzonym przez hiszpańską policję pojawiają się nowe wątki. Funkcjonariusze twierdzą, że wśród ofiar jest co najmniej jeden z zamachowców. Potwierdza to hipotezę o samobójczym zamachu. Dodajmy, że takich zamachów nigdy nie organizowała ETA.

Ponadto jeszcze wczoraj mówiono o 13 bombach, po południu policja znalazła jeszcze jedną. Na jednym z komisariatów, gdzie zwieziono zebrane na dworach torby, zaczął dzwonić telefon komórkowy. Okazało się, że jest to bomba Wtedy na komisariacie było kilkadziesiąt osób.

10:10