Powódź na razie nam nie grozi - mówią specjaliści, jednak bez względu na to czy obecne śniegi stanowią zagrożenie powodziowe czy też nie, to w kraju są takie miejsca, które rok rocznie mniej czy bardziej zalewa woda. Czy to zagrożenie powoduje, że wreszcie dajemy się namówić na ubezpieczenia? Jak mówią ludzie, którzy oferują przeróżne ubezpieczenia, zainteresowanie ubezpieczeniami jest spore, choć nie można mówić o boomie.

Z podjęciem decyzji o ubezpieczeniu swojego gospodarstwa nie należy zwlekać, bo i firmy ubezpieczeniowe nie oferują nic za darmo. Ubezpieczalnie wprowadziły karencje – odszkodowania dostaną tylko ci, którzy zawarli umowę na co najmniej dwa tygodnie przed kataklizmem. „Jeszcze nie jest za późno, aczkolwiek radziłbym myśleć o tym wcześniej i ubezpieczać się ciągle. W tej chwili – z tego co wiem – takich karencji nie ma wprowadzonych” – powiedział RMF Michał Onderko, szef jednej z agencji. Już najtańszy pakiet tzw. podstawowy zawiera zapis o pokryciu szkód w razie zalania: „Ubezpieczenie pokrywa wartość szkód czyli jeżeli szkody wystąpiły, załóżmy na 50 tysięcy, wtedy otrzymuje się takie odszkodowanie” – mówi Onderko. Agenci mówią, że wielu ludzi sądzi, że ubezpieczenie to luksus. Tymczasem biorąc pod uwagę ile mamy do stracenia, wydatek rzędu kilkuset złotych rocznie naprawdę się opłaca. Według ostatnich szacunków ubezpieczycieli w Polsce na wypadek powodzi ubezpieczonych jest tylko kilkanaście procent gospodarstw.

foto Archiwum RMF

00:25