Gdańscy stoczniowcy walczą o pochylnię, którą razem z gruntami w trakcie sprzedaży stoczni, przejęła nowa firma. Obecny właściciel chciał sprzedać pochylnię, a to oznaczałoby koniec budowy statków w Gdańsku.

Bez pochylni nie ma stoczni – mówią gdańszczanie. To właśnie na pochylni składany jest ze stalowych blach kadłub statku.

To jest skandal – mówią. To, że stocznię pozbawiono pochylni, podczas gdy przy umowie kupna-sprzedaży podpisywano, że stocznia będzie budowała statki od początku do końca. To jest dowód, że planowano zniszczenie stoczni.

Pomoc zaoferował urząd miasta. Maciej Turnowiecki z gdańskiego magistratu proponuje, aby miasto anulowało zaległości z tytułu podatku o nieruchomości, które winna jest Synergia. W zamian przekazać powinna 3 działki, na których znajdują się stoczniowe pochylnie.

21:35