Już w środę o 11:00 Andrzej Duda odbierze ślubowania kolejnych sędziów Sądu Najwyższego. Do ich zaprzysiężenia dojdzie ledwo dwa dni po otrzymaniu przez prezydenta odpowiednich uchwał Krajowej Rady Sądownictwa. Czas ma teraz w wojnie o Sąd Najwyższy znaczenie kluczowe.

Pod groźbą zabezpieczenia

Kilka dni temu do Trybunału Sprawiedliwości UE wpłynęła związana ze zmianami w polskim Sądzie Najwyższym skarga Komisji Europejskiej. Dołączono do niej m.in. wniosek o zabezpieczenie, wstrzymujący zmiany w SN do czasu rozpatrzenia samej skargi, w trybie przyspieszonym.

Według dzisiejszych komunikatów, decyzja ws. zabezpieczenia miała być podjęta w najbliższych dniach. Wcześniej TSUE nie mógł jej wydać, bo odbywała się właśnie zmiana na stanowisku jego wiceprezesa, do którego kompetencji należy podejmowanie decyzji ws. zabezpieczeń. Sędziego Antonio Tizzano dopiero dziś zastąpiła na stanowisku sędzia Rosario Silva de Lapuerta, która jednak prawdopodobnie nie zdąży już ubiec polskiego prezydenta.

Byle przed decyzją TSUE

Chodzi zaś o uprzedzenie działania Trybunału, by ewentualne zabezpieczenie było bezprzedmiotowe. Powołując sędziów tuż przed decyzją TSUE, Andrzej Duda stawia Trybunał przed faktem dokonanym, bardzo trudnym do odwrócenia. Trudno też sobie wyobrazić decyzję zabezpieczającą działającą wstecz lub odwracającą wydarzenia, do których już doszło.

Przyjęcie przez prezydenta ślubowania od sędziów stwarza sytuację, której zabezpieczenie, o które wnioskowała KE, miało zapobiec - to się jednak nie udało.

...choć już po blokadach SN i NSA

Niezależnie od potężnego skomplikowania sytuacji w związku ze skargą KE i ew. decyzjami TSUE przyjęcie ślubowania będzie też oznaczało złamanie zabezpieczeń nałożonych wcześniej na procedurę powołania przez sądy krajowe.

Najpierw działanie przepisów dotyczących sędziów SN zawiesił sam Sąd Najwyższy, przy okazji pytań prejudycjalnych wysłanych do TSUE na początku sierpnia. To postanowienie prezydent raz już złamał, powołując sędziów Izby Dyscyplinarnej SN.

Później zabezpieczeń, które miały wstrzymać powołania sędziów SN, udzielił odrzuconym w konkursie kandydatom Naczelny Sąd Administracyjny. Także w tej sprawie zdaniem sądu procedurę mianowania należało wstrzymać do czasu rozstrzygnięcia przez NSA odwołań tych kandydatów od decyzji KRS.

Chwiejna KRS i uparty prezydent

Sama KRS zrazu deklarowała podporządkowanie się decyzjom NSA i powstrzymanie się od przesyłania prezydentowi pełnych uchwał ws. nominacji do Sądu Najwyższego. Wczoraj jednak przewodniczący Rady zmienił zdanie i uchwały do prezydenta trafiły, umożliwiając Andrzejowi Dudzie dokończenie procedury oprotestowanej decyzjami SN i NSA i powołanie nowych sędziów mimo tych decyzji.

Prezydent, mówiąc krótko, postanowił postawić na swoim za wszelką cenę, nie licząc się z prawomocnymi decyzjami dwóch najważniejszych w tej sprawie sądów w kraju.

Jak na to zareaguje najważniejszy w tej sprawie sąd Unii Europejskiej - Trybunał Sprawiedliwości w Luksemburgu - dowiemy się niebawem.

(e)