"Zawodnicy nie poradzili sobie z presją" - tak porażkę swoich siatkarzy na igrzyskach olimpijskich w Londynie tłumaczył trener Andrea Anastasi. Biało-czerwoni ulegli w ćwierćfinale Rosjanom, przegrywając gładko 0:3. "Ten medal okazywał się coraz cięższy i cięższy, aż w końcu nas zgiął. Straciliśmy gdzieś tego ducha, który towarzyszył nam w Lidze Światowej. To była cena tego sukcesu" - skomentował Włoch.

Biało-czerwoni pojechali do Londynu po imponującym i pierwszym w historii zwycięstwie w Lidze Światowej. Media, kibice i trenerzy innych drużyn stawiali ekipę Anastasiego w gronie faworytów. Polacy po raz trzeci z rzędu odpadli jednak w ćwierćfinale igrzysk.

Po raz pierwszy spotykam się z wami, gdy muszę tłumaczyć się z porażki. To dla mnie bardzo przykry moment i jestem gotowy na krytykę, ale taki właśnie jest sport. Nie zawsze można wygrywać, nawet jeśli bardzo się tego chce. Jestem świadomy tego, co się stało - powiedział Anastasi.

Włoch przyznał, że drużyna była bardzo dobrze przygotowana do turnieju. Nic nie wskazywało na to, że się nie powiedzie. Siatkarze są wspaniali i zapewniam, że bardzo chcieli wygrać ten turniej. Bardzo ciężko od dwóch lat na to pracowali. Dlatego też należy im się szacunek całego narodu. Mamy wspaniałą przyszłość przed sobą, chociaż w tej chwili nie jestem w stanie obiecać medali. Musimy pamiętać o tym, że to jest tylko sport - podkreślił Włoch.

Anastasi uważa, że problem w trakcie igrzysk "pojawił się w głowach zawodników". Po zwycięstwie w Lidze Światowej presja była olbrzymia. Na każdym kroku spotykali się tylko z opinią, że powinni z Londynu przywieźć złoty medal. Okazało się, że tak młody zespół jak reprezentacja Polski, nie zdołała na swoich barkach udźwignąć takiego ciężaru. Ten medal okazywał się coraz cięższy i cięższy, aż w końcu nas zgiął. Straciliśmy gdzieś tego ducha, który towarzyszył nam w Lidze Światowej. To była cena tego sukcesu - ocenił.

Forma przyszła zbyt szybko?

Anastasi nie zgadza się z opiniami, by Polacy zbyt wcześnie osiągnęli szczyt formy. Odparł również zarzut, że może lepiej byłoby odpuścić rozgrywki Ligi Światowej, tak jak zrobili to Rosjanie, Brazylijczycy i Włosi, by potem cieszyć się z olimpijskiego podium.

Oczywiście igrzyska były dla nas najważniejszą imprezą sezonu i nie udało się odnieść oczekiwanego rezultatu. Nie można tego jednak zwalać na przygotowanie fizyczne zespołu. Oni byli naprawdę w dobrej formie. Poza tym w ostatnich latach zdarzało się przecież, że drużyna, która wygrywała LŚ, triumfowała później na olimpiadzie. To nie ma żadnego związku - zapewnił.

Anastasi może liczyć nadal na kredyt zaufania ze strony związku. W przyszłym roku czekają zespół kolejne rozgrywki Ligi Światowej oraz mistrzostwa Europy, które odbędą się w Polsce i w Danii.

Nie wyszło to, co obiecaliśmy przed wylotem do Londynu i jest nam z tego powodu bardzo przykro. To zawód dla nas, ale i dla kibiców. Siatkówka to jednak sport nieprzewidywalny i nie ma jednego wzoru na wygrywanie wszystkich meczów. Dlatego też darzymy trenera zaufaniem i wierzymy, że w kolejnych imprezach reprezentacja znowu stanie na podium - powiedział prezes PZPS Mirosław Przedpełski.