Agnieszka Radwańska już nie obawia się o kontuzjowaną rękę. Ból ustępuje, dlatego krakowianka na treningach zwiększa obroty." Jest nieźle"- mówi nasza najlepsza tenisistka.

Pod koniec sezonu, turniejowy kalendarz Agnieszki Radwańskiej był napięty. Jak sama mówi, w końcówce roku grała "ostatkiem sił", a żeby wyjść na kort, musiała przyjmować zastrzyki przeciwbólowe. Zaraz po ostatnim meczu, prosto z lotniska, pojechała do specjalistycznej kliniki, gdzie przeszła operację kontuzjowanej dłoni. Chwilę po zabiegu wyjechała na dwa tygodnie na Mauritus, by odpocząć. Po rakietę sięgnęła dopiero po powrocie. Z początku trenowała pół godziny dziennie, bo ból był nie do zniesienia.

"Bałam się strasznie, że nie zdążę wyleczyć ręki przed startem nowego sezonu. Potwornie bolało nawet wtedy, kiedy po prostu trzymałam rakietę w ręku" - wspomina.

Kiedy Radwańska wznowiła treningi, jej lekarz powiedział, że tenisistka "o tony" przeciąża swoją rękę. Jednak o tym, by przedłużyć odpoczynek, nie było mowy. Zamiast tego, pierwsza rakieta Polski poddała się intensywnej rehabilitacji. Ultradźwięki, lasery, pole magnetyczne, krioterapia, a na dodatek zwykłe ćwiczenia rozluźniające mięśnie ręki - dzięki temu wszystkiemu starsza z sióstr Radwańskich dziś kładzie się spać spokojniejsza. - "Każdego dnia jest coraz lepiej. Myślę, że 85 procent bólu już nie ma" - mówi z uśmiechem.

Miesiąc po operacji przedłużyła trening do półtorej godziny. "Dopiero od tego tygodnia trenuje dwa razy dziennie. - Jest naprawdę nieźle. Ból czuję tylko wtedy, gdy wykonuję jakieś szarpane ruchy. Myślę, że za tydzień już wszystko powinno być w porządku" - cieszy się Agnieszka Radwańska.

Choć jeszcze nie ucichły echa poprzedniego, nowy sezon już zagląda do okien tenisistek. Radwańska rozgrywki wznowi od turnieju Medibank International w Sydney, który rozpocznie się 11 stycznia. Na listę zgłoszeń wpisała się cała czołówka. Z pierwszej dziesiątki rankingu nie będzie jedynie Venus Williams.