W Trybunale Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) zapadł wyrok w sprawie dotyczącej frankowiczów. Sędziowie dali zielone światło dla unieważnienia umów z powodu nieuczciwych klauzul w umowach konsumenckich. Orzeczenie może mieć istotny wpływ na sytuację Polaków, którzy mają kredyty mieszkaniowe we frankach szwajcarskich.

W czwartek poznaliśmy wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie frankowiczów.

Unijny Trybunał Sprawiedliwości uznał, że europejskie prawo nie stoi na przeszkodzie, by frankowe umowy kredytowe, w których znalazły się nieuczciwe warunki, zostały unieważnione. Sędziowie w ogłoszonym orzeczeniu podkreślili, że nieuczciwe warunki umowy dotyczące różnic kursowych nie mogą być zastąpione przepisami ogólnymi polskiego prawa cywilnego. Uznali, że interes i wola kredytobiorcy są najistotniejsze i powinny przeważyć, ale to sądy polskie będą podejmowały decyzje.

Oznacza to, że kredytobiorca który pójdzie z umową do sądu, będzie mógł decydować, czy taka umowa kredytowa powinna zostać unieważniona.

Sędziowie w Luksemburgu uznali jednocześnie, że unijne prawo nie stoi na przeszkodzie, by umowa została podtrzymana.

Wtedy może to oznaczać uznanie kredytu za złotowy, a wówczas istniałaby możliwość, że banki będą musiały oddać to, co nieuczciwe zarobiły na ratach wyliczanych we frankach.

Chodzi o sprawę państwa Dziubaków, którzy w 2008 roku wzięli kredyt hipoteczny na 40 lat. Bank dał im kredyt w złotówkach, ale był on indeksowany (przeliczany) we frankach szwajcarskich. Wnieśli więc do sądu o unieważnienie umowy z uwagi na nieuczciwe - według nich - postanowienia dotyczące mechanizmu indeksowania. Twierdzili, że postanowienia te były niezgodne z prawem, ponieważ umożliwiały bankowi jednostronne i dowolne określanie kursu walut. Twierdzili, że bank jednostronnie określa saldo kredytu, a także wynik przeliczenia raty kredytu w walucie obcej na kwotę w walucie polskiej.

Dziubakowie domagali się, aby umowa była wykonywana z pominięciem nieuczciwych warunków, w oparciu o kwotę kredytu ustaloną w walucie polskiej i stopę procentową określoną w umowie na podstawie zmiennej stopy LIBOR i stałej marży banku.

Sąd Okręgowy w Warszawie, który zajmował się sprawą, miał jednak wątpliwości prawne. Dlatego skierował do TSUE pytania prejudycjalne, domagając się wykładni unijnego prawa w kwestii nieuczciwych warunków w umowach konsumenckich.

W maju rzecznik generalny TSUE wydał opinię korzystną dla skarżących. Wskazał, że sąd nie może samodzielnie uzupełnić luk w umowie po wyeliminowaniu niezgodnych z prawem zapisów ani orzec, że umowa ma dalej obowiązywać, zostawiając tę decyzję konsumentowi. Wskazał też, że unijne przepisy nie zezwalają na to, by sąd krajowy uznał umowę o kredyt frankowy za nieważną, wbrew interesowi kredytobiorcy.

Co dla frankowiczów oznacza wyrok TSUE?

Zdaniem ekspertów czwartkowy wyrok może mieć istotne znaczenie dla posiadaczy kredytów we franku. Zbieżny z opinią rzecznika generalnego wyrok oznacza, że jeśli polski sąd w tej konkretnej sprawie uzna, że w umowie kredytowej znalazły się nieuczciwe zapisy, to kredytobiorca, a nie sąd, będzie decydował o przyszłości zawartej umowy. To wola konsumenta będzie decydująca, czy powinno dojść do stwierdzenia nieważności całej umowy, bo to będzie dla niego korzystne, czy też powinno dojść do zastąpienia nieuczciwego warunku w umowie innym zapisem i utrzymania umowy w mocy.

Eksperci spodziewają się, że w efekcie wyroku do sądów w Polsce może trafić ogromna liczba spraw, w których frankowicze będą domagali się uznania, że w umowach zawarte są nieuczciwe warunki. Trudno też sobie wyobrazić, aby osoby, które kwestionują zapisy umów we frankach, nie podnosiły też wyroku TSUE w sprawach już tocznych przed sądami.

W przypadku nowych spraw cześć sądów może stwierdzić, że w umowach znajdują się zapisy niezgodne z prawem. W takiej sytuacji to konsumenci będą decydowali o przyszłości swoich kredytów. Tego obawiają się banki, bo uważają, że to znacznie obciąży finansowo ten sektor.

Wyrok TSUE zostanie przekazany sądowi okręgowemu w Warszawie i będzie dla niego wiążący. W tej sprawie będzie musiał zapaść wyrok w sądzie polskim, jednak trudno sobie wyobrazić, by był on znacząco odmienny od tego, co orzeknie w czwartek TSUE.