Kurs wspólnej europejskiej waluty spadł poniżej 83 centów. Doszło do tego po tym, kiedy stało się jasne, iż w obronie euro nie wystąpią przedstawiciele grupy G-20, skupiającej najbardziej uprzemysłowione i rozwijające się państwa.
Ich liderzy spotykają się w Montrealu. Jak twierdzą analitycy bankowi, notowania euro będą dalej spadać i na razie nikt nie spieszy się z interwencją. Zdaniem specjalistów, grupa G-20 nawet nie zajmie się w trakcie spotkania losem euro, ze względu na wyborry prezydenckie w Stanach Zjednoczonych.
Tymczasem "debata o poszerzeniu Unii Europejskiej na Wschód nie stanowi zagrożenia dla euro" - ocenił Otmar Issing, główny ekonomista Europejskiego Banku Centralnego w wywiadzie dla niemieckiego tygodnika "Wirtschaftswoche". "Jest oczywiste, że poszerzenie Unii na Wschód mogłoby spowodować pewne zaniepokojenie i dezorganizację na rynkach przez kilka dni, ale nie spodziewam się, aby był to długotrwały efekt. Przyjęcie do UE nowych członków i przystąpienie do EMU, czyli europejskiej unii monetarnej, to dwie różne sprawy" - uważa ekspert EBC. Dodał, że obecnie trwają negocjacje dotyczące tylko przystąpienia kilku państw ze środkowej i wschodniej Europy do Unii Europejskiej. "Sprawa ich przystąpienia do unii monetarnej nie jest w tej chwili poruszana" - powiedział Issing, który uważa, że jest trochę nielogiczne, aby inwestorzy już teraz zastanawiali nad skutkami, jakie przyniesie dla notowań euro poszerzenie UE na Wschód. Issing jest zdania, że każdy kraj, który decyduje się na odejście od swojej waluty i przyjmuje inną, wystawia swoją gospodarkę na poważną presję. "Oczywiście, będziemy wskazywać na ryzyko związane z taką operacją" - dodał ekspert Europejskiego Banku Centralnego.
14:35


