"Zapowiedziana przez PO likwidacja składek na ZUS i NFZ grozi obniżeniem emerytur, a także spadkiem nakładów na służbę zdrowia" - przestrzegł współprzewodniczący Twojego Ruchu Janusz Palikot. "Niech się Platforma z tego wytłumaczy" - wezwał.

Jeśli ktoś będzie płacił 10 proc. od swojej płacy, a dzisiaj płaci około 50 proc. - takie są dzisiaj składki na ZUS i NFZ - (...) to oczywiście mniej więcej w proporcji 1:5 powinny spaść emerytury, chyba, że nie zachowamy zasady proporcjonalności - powiedział Palikot na konferencji prasowej w Lublinie. Alternatywą - mówił Palikot - byłoby wprowadzenie zasady "niezależnie od tego, kto, ile płaci, dostaje taką samą emeryturę". To byłby wtedy projekt emerytury obywatelskiej, o czym Platforma nie powiedziała - podkreślił.

Jeśli zachowamy obecny system pewnej proporcjonalności emerytury do składki, to znaczy, że jeżeli obniżamy te składki, zamieniając je na podatek progowy i najsłabsi płacą 10 proc., to najsłabsza emerytura w Polsce będzie w granicach 200 złotych. Niech się Platforma z tego wytłumaczy, czy tak jest czy nie? Czy oni to proponują ludziom w ramach tego swojego rozwiązania czy coś innego, czego nie potrafili wytłumaczyć - wzywał polityk.

Palikot dodał, że obniżenie obciążeń najniższych zarobków do 10 proc. oznacza "drastyczny spadek nakładów na służbę zdrowia". A my potrzebujemy wzrostu nakładów - powiedział.

Oczywiście Platforma zakłada, że drastyczne obniżenie tych opłat spowoduje zwiększenie liczby osób, które wyjdą z szarej strefy, z umów śmieciowych i będą płaciły więcej, ale chciałbym zobaczyć te prognozy, statystyki i wyliczenia -
wzywał.

Zaznaczył, że obecnie dopłaty z budżetu do ubezpieczeń społecznych wynoszą 70 mld zł, a według obliczeń Platformy Obywatelskiej koszt nowego systemu wyniesie 10 mld zł. Żeby się nie okazało tak, że dołożymy te 10 mld zł, będziemy mieli 80 mld zł deficytu budżetowego z tym związanego, a nie, że rozwiążemy jakikolwiek problem, czy wprowadzimy jakąkolwiek równowagę - przestrzegał.

Co zapowiedziała Kopacz?

W sobotę na konwencji programowej PO w Poznaniu premier Ewa Kopacz zapowiedziała likwidację składek na ZUS i NFZ oraz tzw. "umów śmieciowych".

Minister finansów Mateusz Szczurek powiedział po konwencji, że jednolity podatek PIT, który ma w sobie zawierać dotychczasowe składki ZUS i NFZ, ma wynosić w zależności od dochodów od 10 do 39,5 proc. Zmiany miałyby obowiązywać od 2017 lub 2018 roku.

Nowy, jednolity podatek ma być obliczany od dochodu na głowę w rodzinie. Najniższa stawka tego podatku - 10 proc. - będzie obowiązywać dla osób najgorzej zarabiających i płynnie rosnąć do 39,5 proc. dla najlepiej zarabiających.

Ani pracownik, ani pracodawca nie będą już odprowadzali składek na ubezpieczenia społeczne ani zdrowotne. Jedynym, bardziej logicznym i sprawiedliwym podatkiem będzie jednolity podatek dochodowy. Nie naruszamy w żaden sposób systemu emerytalnego, należne wpłaty do ZUS będą finansowane bezpośrednio z budżetu państwa - powiedział minister finansów.

Stawka podatku, która - jak mówił Szczurek - "jest nieporównywalna z dzisiejszym PIT", zawierać ma w sobie wszystkie dotychczasowe składki, w tym ZUS i NFZ. 

(mal)